Dr. Sean Conley zabrał głos w sprawie stanu Donalda Trumpa. Wszystko za sprawą coraz większej ilości plotek na temat rzekomego pogarszającego się zdrowia ze względu na koronawirusa.
W tej chwili zespół i ja jesteśmy niezmiernie zadowoleni z postępów, jakie poczynił prezydent. Pozostajemy ostrożnie optymistyczni… On radzi sobie świetnie - miał powiedzieć lekarz.
Zaledwie kilka minut później szef sztabu prezydenta Mark Meadows przedstawił zupełnie inną relację. Wg niego stan prezydenta w ciągu ostatnich 24 godzin był „bardzo niepokojący".
Trump w ciągu doby miał mieć dwa epizody spadku nasycenia tlenem. Ponadto wystąpiła też wysoka gorączka. Wg relacji Conleya sytuacja się ustabilizowała.
Pojawiły się również informacje, że prezydentowi trzeba było już podać tlen. Osobisty lekarz prezydenta USA na zwołanej konferencji z dziennikarzami nie odpowiedział na to pytanie.
Pojawiły się też niedomówienia. W sobotę lekarz powiedział, że minęły 72 godziny od potwierdzenia zakażenia. Wychodzi na to, że o zakażeniu Donald Trump wiedział już w środę.
Dr. Sean Conley jest lekarzem osteopatą. Wzbudza to wiele kontrowersji, choć w USA lekarze osteopaci przechodzą podobną edukację do zwykłych lekarzy. W maju osobisty lekarz Trumpa postanowił wprowadzić prezydentowi profilaktykę przeciw koronawirusowi.
Po wielu dyskusjach, które on i ja prowadziliśmy na temat dowodów przemawiających za i przeciw stosowaniu hydroksychlorochiny, doszliśmy do wniosku, że potencjalne korzyści z leczenia przeważają nad względnym ryzykiem - powiedział w maju cytując BBC.
O kiepskim stanie zdrowia mówiono już w 2019 roku. Prezydent trafił wtedy do szpitala. Jego osobisty lekarz zdementował plotki mówiąc, że była to planowana, rutynowa kontrola.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.