Po tym, jak rozporządzenie wejdzie w życie, armia będzie mogła przejąć aż 716 pojazdów należących wcześniej do prywatnych właścicieli. Projekt rozporządzenia zakłada też, że w ręce wojska będzie mogło trafić aż 140 przyczep i 30 maszyn.
Przepisy nie precyzują, o jakiego rodzaju pojazdy mogą upomnieć się żołnierze, choć z punktu widzenia potrzeb wojska, można domniemywać, że najbardziej zagrożeni są właściciele samochodów terenowych, dostawczych czy busów - podaje serwis wiadomosci.wp.pl.
Gdy nie ma wojny, takie "wypożyczenie" może trwać 24 godziny lub nawet tydzień. Właściciel, który musiał odstąpić swój pojazd, za każdą dobę otrzyma ryczałt w wysokości 300 zł. Rząd ma pokryć naprawę ewentualnych szkód wyrządzonych przez wojskowych.
Od kogo się dowiesz, że armia chce twoje auto?
Jeżeli twoim autem zainteresuje się wojsko, to informację o zamiarze jego przejęcia uzyskasz od lokalnych władz i z Wojskowej Komendy Uzupełnień.
Czytaj także: Niewierny mąż wpadł w Biedronce. Żona nie wytrzymała
Taką wiadomość otrzymał pan Arkadiusz z Warszawy, właściciel jeepa. Mężczyzna twierdzi w rozmowie z RMF FM, że jego auto nie nadaje się do używania przez armię - samochód ma napęd tylko na jedną oś i niespełna tysiąc cm sześciennych pojemności.
Rząd wydaje miliony na swe limuzyny, a nie stać go na zapewnienie transportu dla żołnierzy - grzmi mężczyzna, który ostatecznie czasowo nie utraci pojazdu, bo jest to samochód zakupiony na kredyt, a takie wojska nie interesują.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.