6 maja Josian Marques Pereira przyjechała do szpitala położniczego Sofia Feldman w Brazylii. Według jej relacji miała częste skurcze, które wskazywały na rozpoczęcie akcji porodowej. Pomimo to, w szpitalu nikt się nią nie zajął przez kolejne 40 minut.
Dziecko wypadło na podłogę
Do rodzącej kobiety podeszła w końcu pielęgniarka i poprosiła, aby ta przeszła z nią do innego pokoju. Josian odmówiła, twierdząc, że czuje "jak dziecko z niej wychodzi".
Pielęgniarka powtórzyła swoje prośby. Według relacji świadków "zmusiła" rodzącą do tego, aby opuściła recepcję i poszła za nią. Josiane nie zdążyła zrobić kilku kroków, kiedy dziecko z niej wypadło.
Czytaj także: 39-latka szła z niemowlęciem na rękach. Dramat w Sopocie
Mała dziewczynka upadła na podłogę i rozcięła sobie głowę. Rana była na tyle poważna, że lekarze musieli jej założyć aż 11 szwów. Josiane złożyła skargę na policję, twierdząc, że personel szpitala dokonał dużego zaniedbania w jej przypadku. Sprawa jest już badana.
Po stwierdzonym uszkodzeniu ciała Policja Cywilna Minas Gerais (PCMG) wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie - przekazuje policja cytowana przez portal G1.
Matka z córką przeniosły się do innego szpitala. 11 maja obie wróciły do domu. Josiane mówi, że jej córka ma się dobrze i poza raną na głowie nic jej nie dolega.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.