W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Świdnicy stanęli rodzice zmarłego noworodka. 13 grudnia o godz. 5 nad ranem matka zadzwoniła na numer alarmowy, informując, że jej dziecko nie oddycha.
5-tygodniowego niemowlęcia nie udało się uratować. Okazało się, że jego rodzice byli kompletnie pijani.
37-latka miała we krwi półtora promila alkoholu. Ojciec dziecka miał z kolei aż trzy promile.
U nas w rodzinie takie sytuacje zdarzały się bardzo często. Choć to bardzo smutne, niestety, w naszej rodzinie jest pewną prawidłowością - powiedział "Gazecie Wyborczej" 46-letni Waldemar N.
Mnie w domu wtedy nie było. To Dorota teraz ma więcej problemów. Bo to ona wtedy z dzieckiem w domu była - dodaje.
Prokuratura ustaliła, że noworodek zmarł o godz. 2 w nocy. Rodzice usłyszeli zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Sekcja zwłok nie wykazała jednoznacznie, co było przyczyną śmierci dziecka. Nie wykazała na jego ciele śladów przemocy. Śledczy przyjęli opinię biegłego, że doszło do nagłej śmierci łóżeczkowej.
Zobacz także: Groźne zatrucie witaminą D. Na co zwrócić uwagę, aby nie było za późno