Rosyjska państwowa agencja "RIA Nowosti" podała, że w niedzielę 3 lipca zaatakowano Biełgord. To rosyjskie miasto leżące ok. 40 km od granicy z Ukrainą. W wyniku ostrzału zginęły co najmniej trzy osoby.
Gubernator Wiaczesław Gladkow przekazał, że uszkodzonych zostało co najmniej 11 bloków mieszkalnych i 39 domów. Ukraina nie potwierdziła, że to ona stoi za atakiem rakietowym. Mimo to, członek rządzącej partii Jedna Rosja Oleg Morozow, oskarżył o agresję właśnie Kijów.
Teraz stało się oczywiste, że amerykańskie informacje wywiadowcze są wykorzystywane do ostrzeliwania rosyjskich miast – podkreślił.
Rosjanie zarzucają Ukrainie atak na budynki mieszkalne. "Należy o tym mówić"
Zdaniem rosyjskiego parlamentarzysty, takie działania Stanów Zjednoczonych to "udział w wojnie po stronie Ukrainy". Dodał, że w niedzielę miał miejsce "akt agresji wymierzony w Rosję".
Należy o tym mówić otwarcie na forum międzynarodowym, zażądać zwołania specjalnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ i ogłosić Stany Zjednoczone państwem terrorystycznym – ocenił Oleg Morozow.
Moskwa wielokrotnie oskarżała Kijów o przeprowadzanie ataków na Biełgorod i inne regiony przy granicy. W niedzielę rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony Igor Konaszenkow ocenił, że atak rakietowy został "zaplanowany".
Celowo uderzono w ludność cywilną – podkreślił.
Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że Ukraińcy wystrzelili z wyrzutni 9K79 Toczka trzy pociski z głowicami kasetowymi. Zdaniem urzędników, rosyjska obrona przeciwlotnicza zniszczyła wszystkie pociski, ale fragmenty jednego z nich spadły na budynki mieszkalne.
Warto podkreślić, że nie da się zweryfikować stwierdzeń rosyjskich wojskowych. Atak mógł być równie dobrze prowokacją lub mistyfikacją przeprowadzoną przez służby na usługach Kremla. Rosjanie mają na sumieniu zrównanie z ziemią Mariupola i wielu innych miast, a także udokumentowane celowe strzelanie do celów cywilnych.
USA odpiera zarzuty. "Nie ingerujemy w prowadzone działania"
Rzecznik Pentagonu John Kirby stwierdził w wystąpieniu z 5 maja, że USA nie uczestniczy w podejmowaniu decyzji przez ukraińskich wojskowych. Oświadczenie miało miejsce po tym, jak Siły Zbrojne Ukrainy zatopiły rosyjski okręt flagowy Moskwa. Informacje o jego położeniu miały przekazać Ukraińcom służby wywiadowcze Stanów Zjednoczonych.
Nie uczestniczyliśmy w podjęciu decyzji o uderzeniu w okręt ani nie ingerowaliśmy w prowadzoną operację. Nie wiedzieliśmy, że Ukraińcy chcą zaatakować jednostkę – podkreślił.
Czytaj także: Mówił, że walczy z Rosjanami. Cały czas kłamał?
Obejrzyj także: Co czeka armię rosyjską? Sikorski o przyszłości Putina po sankcjach