Według planów Ministerstwa Edukacji Narodowej już od przyszłego roku szkolnego wychowanie komunikacyjne ma być realizowane w ramach przedmiotu "technika". Uczniowie szkół podstawowych będą uczyć się m.in. jak bezpiecznie jeździć na rowerze i elektrycznej hulajnodze, poznają też przepisu ruchu drogowego. Dowiedzą się także, jakie są konsekwencje przechodzenia przez jezdnię z telefonem komórkowym.
Pomysł ten popierają osoby, które zajmują się promowaniem bezpieczeństwa na drogach.
To zdecydowanie dobry pomysł. Jako ludzie związani ze szkoleniem kierowców i promowaniem bezpieczeństwa na drogach, od lat namawialiśmy do tego władze. Lobbowaliśmy za tym, aby nauka zasad ruchu drogowego miała charakter systemowy, a zatem najlepiej w ramach zajęć szkolnych - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" Marek Staszczyk, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego (WORD) w Toruniu, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Marek Staszczyk podkreśla, że wychowanie komunikacyjne jest obecnie niezbędne, gdyż natężenie ruchu wszelkich pojazdów jest ogromne, a dzieci powinni poznać zasady bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dotąd to od dyrektora szkoły lub zaangażowanego nauczyciela zależało czy dzieci otrzymają wiedzę niezbędną im w bezpiecznym poruszaniu się po chodnikach, na rowerach i hulajnogach, czy też jej nie otrzymają. Ale to jest tak jak z obowiązkiem nauki szkolnej – jeśli taka jest, to jest także duża szansa, że młodzież zdobędzie odpowiednie wykształcenie. Jeśli nie byłoby takiego obowiązku, to także szansa na wykształcenie byłaby o wiele mniejsza. Podobnie rzecz się ma z wychowaniem komunikacyjnym – argumentuje Marek Staszczyk w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Projekt o wprowadzeniu wychowania komunikacyjnego wymaga jeszcze zatwierdzenia przez Komitet Stały Rady Ministrów, a potem przez Sejm i Senat.
Czytaj także: To zabolało Gessler. "Zostawcie mnie w spokoju"