O sprawie poinformowała rosyjska służba BBC. Dziennikarze natrafili na ogłoszenia na portalach ofertami pracy, z których wynika, że spółdzielnie mieszkaniowe szukają pracowników, oferując im bardzo wysokie zarobki. Nie muszą mieć żadnego doświadczenia.
Czytaj także: Australia w ogniu. Od tysięcy lat płonie jedna z gór
Nietypowe ogłoszenia w Rosji
Autorem ogłoszeń jest moskiewska państwowa jednostka budżetowa "Żiliszcznik", która obsługuje budynki mieszkalne - odpowiednik spółdzielni mieszkaniowych. Podobne oferty pracy zobaczyli m.in. mieszkańcy dwóch dzielnic rosyjskiej stolicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze zwracają uwagę, że oferowane wynagrodzenia są znacznie wyższe od pensji innych pracowników budżetówki, m.in. nauczycieli czy kwalifikowanych inżynierów, a według ogłoszenia jest to tylko "praca ochroniarza".
Rekrutują "ochroniarzy"
"Ochroniarze" będą mieli status weterana wojskowego, świadczenia i zasiłki na dzieci oraz "zachowanie obecnej pracy przez dwa lata". Okazuje się, że oferta ma bezpośredni związek z rosyjskim resortem obrony.
Kandydaci, którzy zostaną wybrani, będą "pilnować granic Rosji". Od kandydata wymagają umiejętności pracy w zespole, musi też być odpowiedzialnym i punktualnym. Dziennikarze BBC skontaktowali się z autorem ogłoszenia - mężczyzną o imieniu Stanisław.
Czytaj także: Test z geografii. Pamiętasz to z podstawówki?
Mogą liczyć na dodatkowe pieniądze
Rozmówca od razu powiedział, że chodzi o kontrakt z Ministerstwem Obrony Rosji, a "ochroniarze" wyjadą na wojnę w Ukrainie. - Kandydaci będą zatrudnieni przez spółdzielnię mieszkaniową, ponieważ wtedy będą mogli liczyć na dodatkowe pieniądze od władz Moskwy. Oficjalnie będą udawać, że pracują dla tej spółdzielni - wyjaśnił.
Ogólne wynagrodzenie płaci Ministerstwo Obrony Rosji, a władze stolicy oferują premię. Dziennikarz zapytał, dlaczego wakat żołnierza kontraktowego jest podany jako "ochroniarz". Autor ogłoszenia odpowiedział, że takie ogłoszenia o pracę nie mogą być publikowane przez organizację, która nie ma nic wspólnego z Ministerstwem Obrony.