Mateusz Domański
Mateusz Domański| 

"O 6:00 odebrałam telefon". Sygnał ws. Krzysztofa Dymińskiego

150

Rodzina Krzysztofa Dymińskiego, który zaginął przed rokiem, nie traci nadziei. Nieustannie toczą się poszukiwania chłopaka. - Robimy różnego rodzaju eksperymenty - ujawnił w rozmowie z Radiem ZET Daniel Dymiński, ojciec zaginionego.

"O 6:00 odebrałam telefon". Sygnał ws. Krzysztofa Dymińskiego
Krzysztof Dymiński (Facebook)

27 maja 2023 roku 16-letni Krzysztof Dymiński opuścił dom pod Ożarowem Mazowieckim. Chłopak miał wsiąść do autobusu i pojechać do Warszawy. Po raz ostatni był widziany na moście Gdańskim. Potwierdzają to zapisy z monitoringu.

Co stało się potem? Tego nie wiadomo. Krzysztof Dymiński jest poszukiwany przez policję, a poza tym pewne działania na własną rękę prowadzą jego rodzice. Co jakiś czas otrzymują oni różne sygnały o tym, że ich syn był widziany w jakimś punkcie Polski.

Dzisiaj rano o godzinie 6 odebrałam telefon, że pani przypadkiem przeglądając media społecznościowe, natknęła się na ogłoszenie o zaginięciu naszego dziecka i powiedziała, że w zeszłym roku, w sierpniu, w pociągu widziała być może Krzysztofa - powiedziała pani Agnieszka Dymińska w rozmowie z Radiem ZET, która została opublikowana w poniedziałek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa służba pojawi się na granicy? Jest potwierdzenia

Każda poszlaka jest starannie weryfikowana przez rodziców Krzysztofa. Najcenniejsze były dwie wiadomości. Jedna, która wskazywała na to, że osoba podobna do Krzysztofa pojawiła się u gospodarza na Pomorzu, a druga dotycząca pieszego idącego poboczem w woj. wielkopolskim.

Te dwa sygnały dały nam nadzieję - oznajmiła pani Agnieszka.

Tak szukają Krzysztofa Dymińskiego

Rodzice Krzysztofa Dymińskiego skompletowali imponujące zaplecze sprzętowe, które wykorzystają w trakcie poszukiwań syna. Oczywiście możliwości finansowe są ograniczone i właśnie dlatego uruchomili zbiórkę środków.

Każdą złotówkę przeznaczamy na poszukiwania. Mamy łódkę wykorzystywaną przez armię amerykańską. Firma, która ją nam zbudowała, podobną sprzedała wojskowym z USA. Wykorzystujemy drony. Mamy też odpowiednie silniki zaburtowe, którymi możemy bezpiecznie poruszać się po Wiśle. Posiadamy sonar boczny - powiedział Radiu ZET ojciec zaginionego Krzysztofa.

Ujawnił też, że przeprowadzane są rozmaite eksperymenty.

Z kolegami wypływamy na jeziora i testujemy wykrywanie ewentualnych osób i obiektów pod wodą. Sprowadzamy różnego rodzaju kamery z Chin, które testujemy w wodzie - dodał Daniel Dymiński.

Do tej pory rodzice Krzysztofa nie natrafili ani na żaden ślad syna, ani na jego ciało. Mimo to nie zamierzają się poddawać.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić