Policjanci z bydgoskich Wyżyn uratowali 57-letnią kobietę, która leżała w pustostanie nie mogąc się przemieszczać, mając odmrożenia nóg oraz gorączkę spowodowaną zapaleniem płuc. Kontrola opuszczonego budynku, a tym samym znalezienie kobiety i udzielenie jej natychmiastowej pomocy prawdopodobnie przyczyniły się do uratowania jej życia.
Czytaj także: Śmierć 14-latki z Andrychowa. Co mogła zrobić policja?
We wtorek przed południem policjanci z komisariatu na Wyżynach, sierżant Mateusz Wojciechowski i posterunkowa Justyna Cybulska, kontrolowali miejsca przebywania osób będących w kryzysie bezdomności. W rejonie ulicy Jana Pawła II w Bydgoszczy wjechali w ulicę Wąbrzeską. Tam zwrócili uwagę na zniszczony budynek pod lasem.
Stwierdzili, że mogą tam szukać schronienia bezdomni. I nie pomylili się.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazało, przebywała w nim 57-latka, która bez pomocy policjantów zapewne zamarzłaby na śmierć. Kobieta nie była ubrana stosownie do pory roku, nie była też niczym okryta. Przekazała im, że bolą ją nogi i nie jest w stanie chodzić, ani nawet stać, że źle jej się oddycha, a do tego jest jej bardzo zimno.
Okazało się również, że od kilku dni nie jadła żadnego posiłku. Widząc stan kobiety policjanci od razu wezwali, za pośrednictwem dyżurnego, załogę pogotowia. Medycy, po zbadaniu kobiety, zabrali ją do szpitala. 57-latka miała odmrożenia nóg pierwszego stopnia, zapalenie płuc oraz wysoką temperaturę ciała - ponad 39 stopni.
Zdecydowane i natychmiastowe działanie policjantów z Bydgoszczy prawdopodobnie doprowadziły do uratowania ludzkiego życia. Tylko dzięki szybkiemu i zdecydowanemu działaniu sierżanta Mateusza Wojciechowskiego i posterunkowej Justyny Cybulskiej 57-latka żyje, obecnie przebywa w szpitalu. Bez pomocy doszłoby do kolejnej tragedii.
A mundurowi po tragedii 14-letnej Natalii z Andrychowa jeszcze uważniej zwracają uwagę na osoby, którym może zagrażać niska temperatura. W przypadku dziewczynki policja nie popisała się, a jej opieszałe działania mogły się przyczynić do śmierci nastolatki. Ta wzywała pomocy przez telefon, ale straciła przytomność i zmarła.
Rodzina ma do służb ogromne pretensje, bo zamiast pomóc w poszukiwaniach dziecka, policjanci zatrzymali ojca na komendzie, gdzie przeprowadzali kolejne procedury. W tym czasie 14-latka walczyła o życie. Pomoc nie nadeszła na czas, wychłodzone dziecko trafiło za późno do szpitala. Znalazł je znajomy rodziny, służby nie stanęły na wysokości zadania.
Czytaj także: Tajemnicza śmierć seniorki. Zatrzymano jej syna