W czwartkowy wieczór, 24 lutego, przed stacjami paliw tworzyły się gigantyczne kolejki. Mówiono i pisano o istnym paliwowym szaleństwie. Tłumy na stacjach można było spotkać jeszcze przed północą.
W wielu przypadkach trzeba było głębiej sięgnąć do kieszeni. Stacje wykorzystywały bowiem duże zainteresowanie tankowaniem pojazdów i podwyższały ceny... nawet do 10 zł za litr benzyny!
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek poinformował na Twitterze, że tak wysokie ceny to wynik manipulacji. Zaznaczył też, że nieuczciwe praktyki wiązać się będą z konsekwencjami.
W trybie natychmiastowym rozwiążemy umowę z tą stacją, jak również z każdym innym odbiorcą naszych paliw czy operatorem stacji korzystającej z naszego szyldu, który będzie próbował wykorzystać aktualną sytuację do nieuczciwych praktyk i manipulowania cenami paliw - napisał.
Stacje surowo ukarane
Te stacje, które dopuściły się nieuczciwych praktyk, zostały ukarane. "Koncerny paliwowe zerwały z nimi kontrakty na dostawy" - informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.
W piątkowy poranek sytuacja się unormowała. Na stacjach nie ma już wielkich kolejek, a za litr benzyny trzeba zapłacić od 5,50 do 6,00 zł.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.