Obiad z Klaudią Jachirą był do wygrania na licytacji podczas ostatniego finału WOŚP. Zwycięzca zapłacił za ten posiłek i – przede wszystkim – spotkanie z posłanką bagatela 7,2 tys. zł.
Jachira już w styczniu przedstawiła "lewackie menu" obowiązujące na obiedzie. – Otóż przede wszystkim bób, hummus i włoszczyzna – mówiła wtedy posłanka, z żalem dodając, że "niestety obecnie na stołówce sejmowej nie ma parówek smoleńskich".
Słowa dotrzymała. Posłanka nie mogła wprawdzie zjeść ze zwycięzcą licytacji obiadu w Sejmie, ponieważ ten ciągle jest zamknięty z powodu epidemii koronawirusa, ale przygotowała dla niego "gustowny koszyczek".
(…) ponieważ w menu wylicytowanego obiadu były bób, hummus, włoszczyzna, dużo brukselki i budyń wg przepisu A. Dudy, to wszystkie te wiktuały zapakowałam do gustownego koszyczka i pod budynkiem Sejmu uroczyście przekazałam Zwycięzcy! – napisała w środę Jachira na Facebooku
budyń gotowałam dokładnie wg przepisu, więc nie wiem, dlaczego tak się trząsł niemiłosiernie – ironicznie dodała w nawiasie.
Czytaj też: Klaudia Jachira żyła z wpłat sponsorów. Wiemy, ile zarobiła na filmikach z kukłą Kaczyńskiego
"Bób, hummus, włoszczyzna". Zamieszanie wokół Jachiry
Posłanka KO zasłynęła hasłem "bób, hummus, włoszczyzna", nawiązującym do dewizy Wojska Polskiego, która brzmi "Bóg, Honor, Ojczyzna". Właśnie z takimi słowami, wypisanymi na transparencie, we wrześniu 2019 r. Jachira pozowała do zdjęcia pod pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego.
Rozzłościła PiS. Zachowanie Jachiry było krytykowane przez przedstawicieli nie tylko prawej strony politycznej, ale to Prawo i Sprawiedliwość najbardziej przeciwko niemu protestowało. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk apelował wtedy do liderów KO o skreślenie Jachiry z listy kandydatów w wyborach do Sejmu. Koalicja Obywatelska tego nie zrobiła i w październikowych wyborach Jachira uzyskała mandat posłanki, zdobywając 6434 głosy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.