Trwa ofensywa talibów w Afganistanie. Islamscy bojownicy dotarli w niedzielę do stolicy kraju, Kabulu. W mieście nie ma prądu, trwa pospieszne wywożenie pracowników zachodnich ambasad.
Stolica została całkowicie odcięta od reszty kraju. Amerykanie ewakuują personel dyplomatyczny śmigłowcami transportowymi Chinook, które zawisają bezpośrednio nad konkretnym budynkiem.
Na ulicach Kabulu zapanował chaos. Dochodzi do plądrowania sklepów – napisała w mediach społecznościowych Jagoda Grondecka, Polka mieszkająca w Kabulu.
Afganistan opuścił także prezydent Aszraf Ghani. Po południu do miasta wkroczyli bojownicy, którzy zapowiedzieli "utrzymanie porządku".
Bojownicy powiedzieli mieszkańcom, że nie mają się czego bać – dodaje Grondecka.
Około godz. 17 czasu polskiego pojawiły się informacje o zajęciu stolicy przez islamskich bojowników. W mieście słychać było syreny i salwy strzałów.
Wydaje się, że talibowie strzelają w powietrze, celebrując zwycięstwo – donosi na Twitterze Polka.
Afganistan. Masowe dezercje w armii. "Starcia mogą skończyć się katastrofą humanitarną"
Jagoda Grondecka jest iranistką, absolwentką Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Pracuje jako publicystka i korespondentka Krytyki Politycznej w Afganistanie.
Zdaniem Grondeckiej, doszło do masowych dezercji w afgańskiej armii. Wielu lokalnych polityków, gubernatorów i urzędników dogadało się w różnych formach z talibami, także w zamian za amnestię.
Kabulczycy czekają na to, co stanie się z miastem. Wielu z nich apeluje do władz o przekazanie miasta w ręce jakiegokolwiek rządu tymczasowego bez walki, bezkrwawo. To jest bardzo gęsto zaludnione miasto, mieszka w nim od pięciu do siedmiu milionów ludzi. Jakiekolwiek walki prowadzone tutaj skończyłyby się katastrofa humanitarną – podkreśliła Polka w rozmowie z Polsat News.
Panika w Kabulu. Dramatyczna relacja Polki
Jagoda Grondecka podkreśliła, że sytuacja w mieście jest tragiczna. Talibowie bowiem przez długi czas atakowali wyłącznie wsie. Mieszkańcy mogli schronić się w większych miastach.
Teraz talibowie w ciągu ośmiu dni, w błyskawicznym tempie zaczęli przejmować te miasta i zajęli w praktyce cały kraj. Ci mieszkańcy, którzy mieli taką możliwość, zaczęli uciekać do Kabulu. W stolicy jest teraz około 17 tys. osób, które uciekły z północnych prowincji – stwierdziła Polka.
Ucieczka z miasta ma być mocno utrudniona. Drogi są bowiem kontrolowane przez talibów. Z Kabulu nie ma żadnych komercyjnych lotów.
Afgańczycy z Kabulu nie mają już dokąd uciec. Ludzie desperacko starają się zdobyć wizy do jakiegokolwiek kraju, co stało się praktycznie niemożliwe. Jeśli ma się pieniądze, można próbować kupić na przykład turecką wizę za około 7 tys. dolarów. Dla zdecydowanej większości jest to kwota zaporowa. Jeśli nie ma się pieniędzy, nie da się niczego zrobić – oceniła w rozmowie z Polsat News Grondecka.
Polka opisała także, że w mieście panuje nastrój paniki. W bankomatach nie ma gotówki. Pustoszeją także półki w sklepach.
Poszybował kurs lokalnej waluty afgani w stosunku do dolara amerykańskiego. (…) Ludzie wykupują zapasy mąki, ryżu, fasoli – dodała dziennikarka.
Obejrzyj także: Zagrożenie ze strony Talibów. Manewry Rosji i sojuszników przy granicy z Afganistanem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.