Jak informowały lokalne portale, do sytuacji doszło pod koniec stycznia w Centrum Kultury i Turystyki w Iłży. Właśnie wtedy miała rozpocząć się sesja rady miasta. Przy stole ustawionym na scenie miejsca zajmowali uczestnicy sesji, w tym ówczesny burmistrz Iłży Przemysław Burek. Wtedy podszedł do niego mężczyzna.
Najpierw mówił: "Dlaczego pozwoliłeś, by na Jedlance łąka moich dzieci została zatruta odpadkami", a następnie rzucił w kierunku Przemysława Burka jajko, które rozbiło się, brudząc garnitur burmistrza. Gdy burmistrz zaczął dzwonić na policję, napastnik rzucił w niego kolejnym jajkiem. Tym razem trafił w głowę - przypomina Gazeta Wyborcza.
Z relacji mediów wynika, że doszło do szarpaniny, napastnik groził Burkowi atakiem kolejnymi jajkami. Mężczyzna wrzucił film na Facebook'a.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa ataku na burmistrza trafiła do sądu
Napastnik - 38 letni mieszkaniec gminy Iłża - usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego w trakcie wykonywania obowiązków służbowych, zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania obowiązków służbowych i zarzut zniszczenia mienia.
- Chodzi o garnitur i koszulę, a także okulary burmistrza. Wszystkie te czyny, jak informowała prokuratura, zostały uznane za wybryk o charakterze chuligańskim. A to, zgodnie z przepisami, oznacza surowszą karę. I ta właśnie została ogłoszona - pisze "Wyborcza".
Sąd skazał Filipa P. na pięć miesięcy pozbawienia wolności. Nakazał mu także zapłatę 3 tys. złotych zadośćuczynienia na rzecz Przemysława Burka. Mężczyzna w kolejnym nagraniu opublikowanym na Facebooku, w którym kwestionował bezstronność sędziego, zapowiedział, że od wyroku będzie się odwoływał. O sprawie chce powiadomić ministra sprawiedliwości.
Jak pisze "Wyborcza", tłem ataku miała być sprawa dawnego wysypiska miejskiego, które znajdowało się w okolicy Jedlanki. Gmina dostała decyzję nakazującą jego zamknięcie i rekultywację przy użyciu określonego typu odpadów jak gruz czy odpady biodegradowalne. W praktyce oznaczało to konieczność nawiezienia tych odpadów na miejsce. Dziś teren jest już zrekultywowany, a w miejscu, gdzie było wysypisko, rośnie trawa.
Czytaj więcej: Putin kierowcą Kim Dzong Una. Nagranie trafiło do sieci