Z roku na rok w Polsce pojawia się coraz więcej sklepów, jednak niesłabnącą popularnością cieszą się tzw. chińskie sklepy. Jak się okazuje, jeden z nich, zlokalizowany w gdańskim Nowym Porcie stał się powodem lokalnego "skandalu". Jak zdradziła w liście do tamtejszej Rady Dzielnicy jedna z mieszkanek, w sklepie pojawiły się bowiem gadżety erotyczne.
Bardzo mnie zbulwersowało to, że od niedawna w sklepie z towarem chińskim w Nowym Porcie pojawił się towar erotyczny. To są różnego rodzaju plastikowe i gumowe genitalia męskie oraz narządy żeńskie, są też karty z różnymi pozycjami [...] Ten towar oglądają dzieci przychodzące tam do sklepu, by kupić zabawki. Uważam, że te erotyczne przedmioty nie powinny się tam znajdować. Ich miejsce jest w sex shopach, a nie w zwykłym sklepie, do którego każdy ma dostęp - napisała do Rady Dzielnicy mieszkanka cytowana przez portal trójmiasto.pl.
Kobieta w piśmie zaapelowała o interwencje rady, w celu usunięcia tych artykułów ze sklepu. Podkreśliła jednocześnie, że nie odpuści i będzie apelować gdzie się da, aby gadżety erotyczne zniknęły ze sklepu, w którym dzieci na co dzień kupują zabawki. Nie ukrywała, że jest bardzo zdeterminowana w tej kwestii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandal w Gdańsku
O komentarz do całej sprawy Radę Dzielnicy postanowił spytać lokalny portal. Jak podkreśla jej przewodniczący, pole działania w tej sprawie jest niewielkie, by nie powiedzieć, że zerowe. Radni nie są bowiem ani policją, ani inspekcją handlową by interweniować w tej sprawie.
Ta sprawa to dobra okazja, aby uświadomić mieszkańcom, od czego nie jest rada dzielnicy. Nie jesteśmy sanepidem, inspekcją handlową, inspekcją pracy, policją czy skarbówką, a z tematami dla tych instytucji mieszkańcy regularnie się do nas zgłaszają [...] Podobnie jest w tym przypadku. Jako rada dzielnicy nie mamy narzędzi do podjęcia interwencji — mówi Łukasz Hamadyk, przewodniczący zarządu w Radzie Dzielnicy Nowy Port.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.