"Bycie dowódcą, to nie to samo co bycie liderem". Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny w wywiadzie dla "The Economist" zauważył, że w rosyjskiej armii od czasów carskich, przez sowieckie do współczesności istnieje jedynie koncept dowódcy, co działa na szkodę rosyjskiej armii.
Z całym szacunkiem do pana Surowikina [dowódca wojsk rosyjskich w Ukrainie], jest on typowym dowódcą z czasów cara Piotra Wielkiego, można powiedzieć: derzhimordą [brutalnym służbistą, słowo pochodzi od nazwiska postaci z twórczości Nikołaja Gogola - przyp. red.]. Patrzysz na niego i wiesz, że jako jego podwładny albo wykonasz zadanie, albo jesteś skończony – powiedział Załużny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Nie do wiary. Ogłoszenia w Rosji
Ocenił rosyjskiego dowódcę: Z całym szacunkiem, to typowy "derzhimorda"
Ukraiński dowódca podkreślił, że w ukraińskiej armii już dawno wiadomo, że takie podejście nie zdaje egzaminu. A konkretnie od 2014 roku, kiedy to sam Załużny "nie miał pojęcia, czym tak naprawdę jest wojna". Wtedy to okazało się, że 21-letni porucznik skutecznie może dowodzić żołnierzami w wieku 50 lub 60 lat. Załużny przyznał, że w ukraińskiej armii również byli żołnierze w typie derzhimordy, którzy starali się utrzymać porządek w swoich jednostkach "pięściami i bicepsami", ale to się po prostu nie sprawdziło.
Czytaj też: Tyle zapłacimy za prąd. Koszmarna prognoza
Zawsze możesz być normalny. Być normalnym oznacza pozostać człowiekiem w każdej sytuacji - to jest najważniejsze. Pozostać człowiekiem, zostać liderem. Być mądrzejszym, silniejszym, bardziej utalentowanym i potem starać się przewodzić ludziom. To jest religia, którą wyznaję – powiedział ukraiński dowódca.
Załużny podkreślił, że ufa swoim generałom. Wyjawił, że początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę zwolnił 10 generałów, którzy jego zdaniem się nie sprawdzali. Załużny zapewnia, że nie uważa się za najmądrzejszego, a także słucha tych, którzy są w terenie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.