Nagranie sprzed hotelu Kima hitem wśród internautów. Ludzie masowo oglądają "pokazówkę" z ochroną. Widać na nim, jak kilkunastu bodyguardów przywódcy Korei Północnej, w pełnym biegu, osłania... pancerną limuzynę. Takiego zachowania nie tłumaczą żadne standardy. Wynika ono jedynie z chęci pokazania, jak ważna osoba podróżuje samochodem.
Bieg ochrony to nie jedyne show, które Kim Dzong Un zaprezentował jeszcze przed spotkaniem z Donaldem Trumpem. Kontrowersyjny przywódca wybrał również spektakularny sposób, by przylecieć do Singapuru na szczyt USA-Korea Północna. W dniu, kiedy miał odbyć podróż, z lotniska w Pjongjangu odleciały dwa rządowe samoloty. W żadnym z nich Kima jednak nie było, a wyloty okazały się tylko dywersją.
Kim Dzong Un przyleciał do Singapuru na pokładzie "zwykłego" samolotu pasażerskiego Air China - informuje Daily Mail.
Kim Dzong Un ma spotkać się w Singapurze z Donaldem Trumpem 12 czerwca. Tematem rozmów ma być denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego. Waszyngton oczekuje całkowitego zrezygnowania z broni atomowej przez Pjongjang. Rozmowy zaplanowano w hotelu Capella na wyspie Sentosa. Szczyt ma rozpocząć się we wtorek o godzinie 9.00 czasu lokalnego (w Polsce będzie wtedy 15.00). Capella to luksusowy hotel, ceny pokojów zaczynają się od 650 dolarów za noc. Za najdroższe apartamenty trzeba zapłacić nawet 10 tysięcy dolarów.
Świat się śmiał, bo biegli obok limuzyny. 12 rosłych mężczyzn nawet na krok nie opuszczało Kim Dzong Una podczas jego spotkania z przywódcą Korei Południowej, Moon Dze-Inem. Nagranie biegnących ochroniarzy wyjątkowo rozbawiło internautów, ale w sprawie głos zabrał były szef ochrony prezydenta z Południa i wyjaśnił, skąd zaskakujące zachowanie bodyguardów.
Już na ziemi sąsiadów z Południa, gdy Kim Dzong Un nie podróżował limuzyną, ochroniarze otoczyli go formacją w kształcie litery V. To według specjalisty od ochrony typowe zachowanie licznej grupy ochrony podczas przedzierania się przez tłum.
W czasie tej wizyty takiej konieczności jednak nie było. Zrobili to tylko i wyłącznie, by pokazać, że nawet w sprawach ochrony głowy swojego państwa są bardzo skrupulatni. Nie chodziło nawet o prezentowanie swojej siły - skomentował w rozmowie z Korea Herald.
Nie każdy, co oczywiste, może zostać osobistym ochroniarzem przywódcy Korei Północnej. 14 mężczyzn, którzy strzegli go podczas wizyty na Południu to jedni z najlepiej wyszkolonych żołnierzy w kraju. Podczas gdy obowiązkowa służba wojskowa w Korei Północnej trwa 10 lat, oni musieli odsłużyć przynajmniej 13 lat. Do tego przechodzili serie specjalistycznych szkoleń, również w innych armiach. Najprawdopodobniej ci sami żołnierze ochraniają swojego wodza podczas szczytu w Singapurze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.