Tomasz Leszczyński od 2015 roku mieszka w Estonii. Jego żona jest etniczną Estonką, a oboje są rodzicami 6-letniego syna i 4-letniej córki. Aktualnie Tomasz zajmuje stanowisko dyrektora sprzedaży oprogramowania w hiszpańskiej firmie technologicznej BEONx. Ponadto występuje w estońskiej trzeciej lidze piłkarskiej. Gra w nietypowym klubie Rumori Calcio założonym przez włoskiego dziennikarza.
W rozmowie z Onetem Polak zaznaczył, że drużynę tworzą zarówno obywatele Estonii rosyjskiego pochodzenia, którzy stanowią 25 procent populacji kraju, ale także Rosjanie, którzy przyjechali z Rosji. Na miejscu nie mają jednak łatwego życia.
Estońskie władze utrzymują stanowczą politykę antyrosyjską, co w praktyce przekłada się na wszystkich Rosjan - nawet tych, którzy nie popierają Władimira Putina. Nie mniej Leszczyński zauważa, że etniczni Rosjanie nie potępiają tak mocno działań Rosji, jak robią to etniczni Estończycy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powiedzieli im wprost, że wiza nie zostanie przedłużona"
Leszczyński opowiedział o konkretnych przypadkach związanych z polityką Estonii. Przytoczył historię dwóch rosyjskich graczy z jego drużyny, którym władze estońskie odmówiły przedłużenia wizy, zmuszając ich do powrotu do Rosji.
Mieliśmy w drużynie takich dwóch chłopaków, byli na trzecim roku studiów, mieli po 20 kilka lat. Powiedzieli im wprost, że wiza nie zostanie przedłużona i mają sobie znaleźć szkołę gdzie indziej. Musieli więc wracać do ojczyzny, bo nie mogli tu zostać. Teraz w drużynie już tylko jeden Rosjanin – opowiada w rozmowie z Onetem Tomasz Leszczyński.
Tomasz zapewnia jednocześnie, że jego koledzy nie wykazywali żadnych proputinowskich sympatii.
Nic takiego nie pokazywali. Zresztą w ogóle takich ludzi tu prawie nie widać. A jeśli widać, to takie osoby są grzecznie proszone, by w takim razie wracały do Rosji – dodaje.
W dalszej części rozmowy Leszczyński odniósł się do młodych Rosjan, którzy przyjechali do Estonii na studia w wieku 19-20 lat. Dla nich również nie ma taryfy ulgowej.
Młodzi Rosjanie przyjechali tu w wieku 19-20 lat na studia. Mieszkali już jakiś czas temu, są proeuropejscy, wyjechali na Zachód, żeby się wykształcić i może dalej coś zrobić z życiem, a teraz są zmuszeni albo wracać, albo emigrować, bo im nie przedłużają wiz ani prawa pobytu – dodaje.
Tomasz osobiście bardzo chwali sobie życie w Estonii
Jak traktowani są w Estonii Polacy? Osobiście Tomasz bardzo chwali sobie życie w tym kraju, choć, jak sam przyznał, po estońsku nie mówi. Nie stanowi to natomiast dla niego większego problemu, ponieważ wszędzie można się tu dogadać po angielsku.
Jak przyjechałem, to się tak zaskoczyłem, że jest bardzo nordycki kraj, nordycka architektura i podejście do życia. Ludzie są bardzo wysportowani. W szkołach jest obowiązek, żeby dzieci codziennie przez godzinę były na dworze. Czy minus 15, czy plus 30 na dworze, to nie ma znaczenia. Systemy edukacyjne są nastawione na przyszłość, rozwijające hobby i zainteresowania. Tak jak szkoły nordyckie – opowiada w rozmowie z Onetem Leszczyński.
Rozmówca zwrócił również uwagę na wysoki poziom rozwoju technologicznego kraju, dużą ilość start-upów łatwość załatwiania spraw urzędowych - wszystko można zrobić online. Żeby jednak nie było tak kolorowo, wskazał na jeden minus, czyli pogodę.
Tu bywa nawet minus 26. Jak pierwszy raz tego doświadczyłem, to aż nos mi zatykało, ale da się przyzwyczaić do tych temperatur. Najważniejsze, żeby samochód rano zapalił. Państwo jest przystosowane do takiej pogody. Nie tak jak w Anglii, gdzie jak spadł śnieg, to po prostu kraj był zamykany na cztery spusty. A tutaj to tak jak w krajach nordyckich, po prostu leży pełno śniegu, jest zima i wszystko funkcjonuje – opowiada.