Dramat rozegrał się 3 czerwca 2021 r. na ulicy Gorzysława w poznańskim Antoninku. Wówczas przechodnie powiadomili mundurowych o tym, że ulicą idzie zakrwawiony mężczyzna z nożem.
W tym samym czasie na policję zadzwoniła matka Łukasza, która powiadomiła, że jej chory na schizofrenię syn, chciał popełnić samobójstwo.
Niedługo po tym zgłoszeniu patrolujący teren policjanci zauważyli Łukasza T. , który kucał pod słupem elektrycznym i kapała z niego krew.
Przebieg procesu policjantów, którzy strzelali do chorego Łukasza
Podczas procesu policjanci przekonywali, że chcieli mu pomóc. - Był umazany krwią, krew kapała mu między nogami. Mówił, że ma nóż przy swojej tętnicy udowej, którą przetnie i nas pozabija. Cały czas groził, żebyśmy nie podchodzili, bo zrobi sobie krzywdę - mówił w czasie pierwszego dnia procesu jeden z oskarżonych policjantów, Krzysztof G.
Na pytanie, czy ma noż, odpowiedział, że tak, ale go nie pokaże. Odnosił się do swoich poglądów religijnych, wzywał Boga - dodał.
Zadzwoniliśmy po kolejny patrol, który miał ze sobą paralizator. Nie zbliżaliśmy się do niego, obawiając się, że zrobi coś sobie i nam. Po chwili powiedział, że on zginie w przyszłym roku, a ja dzisiaj i zabierze mnie do Boga i każdego policjanta po kolei - powiedział.
Policjanci oddali 17 strzałów do chorego na schizofrenię
Kulminacja całego zdarzenia nadeszła chwile później. - Biegł w naszą stronę zgarbiony, ręce chował w okolicach pach - opowiadał Artur M. Wówczas funkcjonariusze policji zaczęli strzelać. - Nie reagował na komunikaty "policja" i stój" - przekazał Artur M.
Wiadomo również, że Łukasz T. mimo ran postrzałowych podjął próbę ucieczki. Jednak został obezwładniony przez wcześniej zawiadomiony patrol, który zamiast broni palnej użył paralizatora. Zatrzymanego mężczyznę przewieziono do szpitala.
Funkcjonariusze w jego kierunku oddali łącznie 17 strzałów, w tym 4 celne, które trafiły m.in. w plecy i udo. Ich oddanie tłumaczono obroną własną, koniecznością odparcia bezprawnego ataku na życie. Mężczyzna przeżył.
"Dowody co do ich winy są mocne"
Prokurator Robert Gabryszak z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze przed procesem podkreślał, że mundurowi powinni zachować się inaczej.
Dowody co do ich winy są mocne i jednoznaczne - mówił prokurator.
Czytaj również: Zaginięcie małżeństwa z Warszawy. Jest nowa hipoteza
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.