Nowe badanie pokazuje, że trwająca epidemia wirusa ebola w Gwinei została najprawdopodobniej wywołana przez osobę zarażoną ponad 7 lat temu, czyli podczas poprzedniej epidemii, która trwała od 2013 do 2016 r.
Wirus ebola utrzymywał się w organizmie człowieka przez 7 lat
Wirusy z obu epidemii są prawie identyczne genetycznie, co sugeruje, że wirus nie przeskoczył ze zwierzęcia na człowieka, ale przez lata czaił się ukryty w ludzkim organizmie. Analiza genetyczna wykazała, że tylko kilkanaście mutacji oddziela nowe przypadki eboli od przypadków z 2014 roku. To znacznie mniej niż przewidywane przez naukowców ponad 100 mutacji, które nagromadziłyby się w tym okresie, gdyby dochodziło do ciągłej transmisji wirusa.
Najnowsze przypadki eboli wydają się być odrodzeniem tego samego szczepu, który atakował ludzi podczas poprzedniej epidemii. Naukowcy wiedzieli, że wirus ebola może pozostać w organizmie po wyzdrowieniu, jednak nie wiedzieli, że tak długo i że może zostać uśpiony.
Stwierdzenie, że nowa epidemia zaczyna się od utajonej infekcji pięć lat po zakończeniu epidemii, jest przerażające i nowe - powiedział "Science Mag" Eric Delaporte, lekarz chorób zakaźnych na Uniwersytecie w Montpellier.
Odkrycie sugeruje jakiś dziwny mechanizm, którego wcześniej nie widziano. Ale nie oznacza to, że epidemie wirusa ebola z uśpionych infekcji u ludzi będą się zdarzać przez cały czas. W tej chwili to, co mogło się wydarzyć, jest tajemnicą. Prawdopodobnie rozwiążemy ten mechanizm, ale w tej chwili niewiele o nim wiemy - skomentowała Angela Rasmussen, wirusolog z Georgetown University w Waszyngtonie.
Urzędnicy WHO twierdzą, że jest za wcześnie, aby wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat przyczyny epidemii i zalecili dalsze badania. Chociaż eksperci twierdzą, że przenoszenie wirusa od ludzi zarażonych dawno temu wydaje się rzadkie, wybuch epidemii budzi obawy, że osoby, które przeżyły ebolę, mogą być stygmatyzowane.
Ebola jest jednym z najbardziej śmiercionośnych wirusów, jakie kiedykolwiek odkryto i może przenosić się z nietoperzy lub małp na ludzi. Według najnowszych ustaleń może utrzymywać się na ciele ozdrowieńców, a także być przenoszona drogą płciową przez nasienie.
Zobacz także: 10 lat wojny w Syrii. "To kraj, gdzie nadzieja już dawno umarła"