W sobotę 30 marca na terenie leśnictwa Rabe (Nadleśnictwo Baligród), członek stowarzyszenia odnalazł metalową pieczęć. Początkowo podejrzewano, że znalezisko to może być związane z wojskiem, biorąc pod uwagę, że miejsce tego odkrycia było terenem ciężkich walk zimą 1915 roku.
- Po wstępnym oczyszczeniu okazało się, że tekst umieszczony na pieczęci jest w języku polskim. Zrobiło się bardziej zagadkowo, pojawiło się pytanie, jak ona trafiła do bieszczadzkiej ziemi? - opowiada Artur Hejnar, zastępca prezesa Zarządu Stowarzyszenia.
Na pieczęci widnieje imię i nazwisko, jak również miejscowość i funkcja właściciela: "ILKO PRYSLAK – KOLEKTANT – W NIENOWICACH". Historia i losy człowieka związanego z tym artefaktem pozostają nieznane. Kolekcjonerzy z niecierpliwością oczekują na wyniki poszukiwań w archiwach, które mogłyby rzucić światło na tę zagadkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nienowice to wieś w powiecie jarosławskim, w gminie Radymno. Ciekawostką jest także umieszczone na pieczęci słowo "KOLEKTANT". Według opracowania "Leksyka pierwszych urzędowych pism Galicji" Joanny Suchożebrskiej: "kolektant – to sprzedający losy na loterii (L.n.n.; jest kolekta − składanie jałmużny na ubogich)".
Czytaj także: Zaczęło się w całej Polsce. Profesor o koszeniu: Głupota
- Po konsultacji z archeologiem, panią Anną Okoniewską z WUOZ Delegatura w Krośnie, pieczęć została przekazana do urzędu konserwatorskiego, gdzie zostanie poddana szczegółowym badaniom - powiedział Artur Hejnar.
"Może ktoś z czytających ten tekst może pomóc rozwikłać zagadkę, skąd taka pieczęć w wojennych okopach 100 km od miejsca, którego dotyczy" - zwrócił się z prośbą Edward Marszałek rzecznik prasowy RDLP w Krośnie.