15 listopada Rosja przeprowadziła największy od początku wojny atak rakietowy przeciwko celom na terytorium Ukrainy. Łącznie w kierunku ukraińskich miast wystrzelono około 100 rakiet. W wyniku tych zdarzeń ukraiński pocisk przeciwlotniczy S-300 - wystrzelony przez Ukrainę w celu obrony przed zmasowanym atakiem - spadł na suszarnię zbóż w Przewodowie pod Tomaszowem Lubelskim, powodując eksplozję. Życie straciło dwóch obywateli Polski.
Odlot białoruskiej propagandy
Wtorkowe wydarzenia odbiły się szerokim echem na całym świecie. O sprawie głośno zrobiło się m.in. na Białorusi. W tamtejszych mediach państwowych próżno jednak szukać prawdziwych informacji na ten temat.
Uwadze białoruskich propagandystów nie umknął fakt, że pocisk, który spadł na terytorium Polski, należał do strony ukraińskiej. Tę okoliczność wykorzystano do szerzenia dezinformacji i mydlenia oczu obywatelom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Manipulacja i fake newsy
Zdaniem propagandystów incydent miał być pretekstem do wzmocnienia wschodniej flanki NATO oraz wzmacniania postaw rusofobicznych na Zachodzie. W mediach pojawiły się nagłówki: "Polska została uderzona przez Ukrainę", a w artykułach wydarzenia opisywane są bez kontekstu.
Nie obyło się bez rozpowszechniania fake newsów. Niedługo po zdarzeniu Kanał Białoruskiej Agencji Telegraficznej na Telegramie opublikował informację, jakoby przewodniczący Rady Miasta Lublin Jarosław Pakuła skrytykował na Facebooku reakcję polskich władz na incydent z Przewodowa. W publikacji nie uwzględniono jednak późniejszego oświadczenia Pakuły, który poinformował, że konto, z którego udostępniono kontrowersyjny post, jest fałszywe.
Białoruś zrzuca winę na USA
Jednym z najbardziej rażących zabiegów propagandowych jest sugerowanie, jakoby ataku na terytorium Polski dokonały Stany Zjednoczone. Na potwierdzenie tej absurdalnej wersji szereg kanałów propagandowych na Telegramie prezentował zrzut ekranu z serwisu Flightradar, ukazujący amerykański "samolot bojowy" - jak to określili propagandyści - przelatujący nad Lubelszczyzną.
W rzeczywistości jednak widoczna na zrzucie ekranu maszyna to Boeing KC-135R Stratotanker, a jej nazwę dokładnie widać na rozpowszechnianym w sieci obrazku. Ten samolot to latająca cysterna, służąca do tankowania w powietrzu, a nie przenoszenia rakiet.