Największe cyberataki dotknęły Estonię po tym, jak władze tego kraju podjęły decyzję o usunięciu sowieckiego pomnika w Narwie, gdzie mieszka ludność rosyjskojęzyczna. Jak przekazał Luuka Kristjan Ilves, zastępca kanclerza ds. rozwoju cyfrowego Ministerstwa Gospodarki i Komunikacji, Próby ataków były skierowane zarówno na instytucje rządowe, jak i na sektor prywatny.
Atak został prawie niezauważony
Jednak Rosjanom nie udało się skutecznie zhakować estońskich stron. Ilves przekazał, że z kilkoma krótkimi i drobnymi wyjątkami, pozostały one w pełni dostępne przez cały dzień. - Atak przeszedł praktycznie niezauważony w Estonii – napisał Ilves na swojej stronie na Facebooku.
W kwietniu i maju 2007 roku Estonia została poddana największemu w tamtym czasie cyberatakowi zorganizowanemu przez obce państwo w światowej historii cybernetycznej. W wyniku ataku zorganizowanego przez Rosję ucierpiały strony internetowe rządu, a także banków, mediów i partii politycznych.
Estonia usuwa radzieckie pomniki
Ataki miały miejsce po tym, jak we wtorek Estonia usunęła kontrowersyjny pomnik sowieckiego czołgu T-34 z miasta Narwa, tuż przy granicy z Rosją. Historyczny sprzęt został przetransportowany do Estońskiego Muzeum Wojny, ale wywołało to oburzenie wśród Rosjan.
Premier Estonii Kaja Kallas poinformowała, że rząd tego kraju zdecydował o usunięciu sowieckich pomników z przestrzeni publicznej na całym terytorium Estonii. - Jako symbole represji i sowieckiej okupacji, pomniki sowieckie stały się źródłem wzrastających napięć. W tych czasach musimy trzymać ryzyko dla porządku publicznego na minimalnym poziomie - dodała Kaja Kallas.
Czytaj także: Polacy chcą iść do wojska? Wymowne wyniki badań
Portal informacyjny err.ee podaje, że w Estonii jest od 200 do 400 komunistycznych pomników. Do połowy listopada 69 pomników gloryfikujących reżim sowiecki ma zostać zdemontowanych w sąsiedniej Łotwie.