Wielebny Louis R. Gigante, znany zarówno ze swojej działalności obywatelskiej, jak i bycia bratem szefa mafii Vincenta "Chin" Gigante, prowadził podwójne życie. Złożył śluby celibatu, był księdzem, ale po pracy wracał do domu, w który mieszkała jego wieloletnia partnerka oraz ich urodzony w 1990 roku syn.
Gigante mieszkał z synem Luigino i matką chłopca w nowojorskiej dzielnicy Westchester i dojeżdżał godzinę do kościoła rzymskokatolickiego św. Atanazego w Bronksie. Oprócz bycia kapłanem Gigante prowadził firmę deweloperską, która budowała niedrogie domy dla potrzebujących. W ten sposób zgromadził fortunę wartą 7 mln dolarów. Kiedy zmarł w październiku br., majątek odziedziczył jego syn Luigino.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odziedziczył fortunę po ojcu-księdzu. "Kościół przymykał oko"
Luigino powiedział w wywiadzie dla "New York Timesa", że jego pochodzenie było tajemnicą poliszynela w Kościele i lokalnej społeczności, ale jego ojciec nigdy nie został wyrzucony z kapłaństwa. Spekuluje, że ksiądz był zbyt popularny wśród wiernych.
To była powszechna wiedza – nikt tak naprawdę nawet nie mrugnął. Mieliśmy spokojne życie. Był ze mnie dumny. Wszystko robiliśmy razem. To, że był księdzem to była jego kolejna dziwna rzecz – komentuje syn Gigante.
Czytaj też: "Ciężko to zniósł". Kaczyński ciągle w szpitalu
Kościół zaprzecza tym rewelacjom. Rzecznik archidiecezji nowojorskiej powiedział "Timesowi", że nic mu nie wiadomo "poza plotkami" na temat syna księdza Gigante. Podkreślił, że ksiądz, który ma dziecko, powinien zapewnić wsparcie jemu oraz jego matce, ale w większości przypadków tacy duchowni po prostu odchodzą z kapłaństwa dobrowolnie i zakładają rodziny.
Czytaj też: Szok na Pomorzu. To nagle wyszło z Bałtyku
Z kolei przyjaciel księdza Gigante powiedział jego synowi, że tuż po narodzinach Luigina jego ojciec został wezwany do kurii. Sam ksiądz zrelacjonował rozmowę bardzo krótko: "Zapytali mnie, czy mam syna. Powiedziałem, że tak i wyszedłem".
Ksiądz Luis Gigante w 1968 roku założył South East Bronx Community Organization (SEBCO), powszechnie uważaną za jedną z organizacji odpowiedzialnych za odbudowę gospodarczą i obywatelską dotkniętego kryzysem obszaru południowego Bronxu. Był także członkiem rady miasta. Jego braćmi byli Vincent "Chin" Gigante, skazany szef rodziny mafijnej Genovese oraz jego prawa ręka, Mario Gigante. Ksiądz zawsze upierał się, że jego krewni byli niewinni.