O sprawie donosi portal iswinoujscie.pl. W ubiegłym tygodniu 30-letni mieszkaniec woj. zachodniopomorskiego miał zacząć uskarżać się na potworny ból nogi. Mężczyzna został najpierw przewieziony do szpitala w Świnoujściu, stamtąd został jednak przetransportowany do Szczecina. Część mięśni jego uda mężczyzny miała zostać "pożarta" przez bakterię.
Bakteria "pożarła" mu znaczną część uda. Trafił pod opiekę specjalistów
30-latek musiał trafić do komory hiperbarycznej. Ze szpitala przewieziono go do Uniwersyteckiego Centrum Leczenia Chorób Morskich i Tropikalnych, które dysponowało odpowiednim sprzętem.
Mężczyzna zakaził się tzw. mięsożerną bakterią vibrio vulnificus. Eksperci podkreślają, że do infekcji dochodzi w Polsce niezwykle rzadko.
Problem nasila się wraz z ocieplaniem wody w Bałtyku. Patogen ma bowiem rozwijać się w ciepłych wodach morskich. Mimo to, w ciągu wakacji w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie odnotowano zaledwie jeden przypadek takiej infekcji.
Doszło do zakażenia kończyny dolnej u mężczyzny. Leczenie pacjenta przyniosło jednak oczekiwane rezultaty – powiedziała w rozmowie z Onetem rzeczniczka szczecińskiego szpitala Natalia Cistowska.
Zakażenie "mięsożerną" bakterią. Patogen rozwija się w ciepłych wodach morskich
Do infekcji vibrio vulnificus może dojść na kilka sposobów. Bakteria może przedostać się do organizmu człowieka przez uszkodzony naskórek. Zakażenie może nastąpić także w wyniku spożycia niektórych surowych owoców morza.
Bakterie te są odpowiedzialne za zakażenia przewodu pokarmowego i sepsę. Niszczą tkanki, w tym mięśnie, wywołując zmiany martwicze, rozpadowe. Najczęściej są to martwicze zmiany powięzi, ale także mięśni – wyjaśnia w rozmowie z Onetem prof. dr hab. n. med. Waleria Hryniewicz, specjalistka w dziedzinie mikrobiologii.
Obejrzyj także: Toksyczna bakteria. W ciągu pięciu dni może zabić człowieka
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.