Wojna w Ukrainie trwa już od dwóch i pół roku. W tym czasie mogliśmy obserwować kilka ważnych przełomów zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Od kilku tygodni zauważalne było jednak znaczące spowolnienie działań ofensywnych i skupienie się na kilku niewielkich odcinkach frontu.
Teraz wiele wskazuje na to, że sierpień przyniesie kolejny przełom dla ukraińskiej strony. Od kilku dni coraz więcej mówi się o marszu Sił Zbrojnych Ukrainy, która wkroczyła w głąb Rosji, gdzie prze do przodu w kierunku miasta Łgow oraz kilkuset tysięcznego Kurska.
Sprawa jest poważna, co doskonale widać po tym, że głos na swoim telegramowym koncie zabrał gubernator obwodu kurskiego Aleksiej Smirnow. Ze względu na spore zagrożenie ogłosił on stan wyjątkowy w regionie obowiązujący od 7 sierpnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie uciekają z Łgowa. Mer nieskutecznie uspokaja
Napięcie w Rosji widoczne jest zarówno wśród najważniejszych polityków w kraju, jak i tych lokalnych. Mimo to nie wszyscy widzą zagrożenie w natarciu Sił Zbrojnych Ukrainy na rosyjskie terytorium. Z ogromną rezerwą podchodzi do niego mer obecnie przyfrontowego Łgowa Siergiej Korostelew.
Nie ma potrzeby ewakuacji ludzi z naszego obszaru. W regionie obowiązuje stan wyjątkowy, sytuacja jest nadal napięta, ale pod kontrolą – napisał Korostelew na swojej stronie VKontakte cytowanej przez "Moskow Times". Zapewnił także o wzmożonych patrolach na ulicach 17-tysięcznego Łgowa.
Jednocześnie mimo deklaracji Korostelewa w mieście nie słabnie napięcie. Mieszkańcy skarżą się, że numer, pod którym można zgłaszać chęć ewakuacji, przestał odpowiadać. Z tego powodu wiele osób decyduje się na ucieczkę samemu, przez co na ulicach tworzą się korki i zatory.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.