Dramatyczne sceny rozegrały się 30 czerwca 2020 roku. Rodzeństwo, 4-letnia Amelia i 5-letni Sebastian, wypadli z okna mieszkania na 9. piętrze wieżowca przy ul. Władysława IV w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie). Oboje niestety zginęli na miejscu.
W mieszkaniu była matka dzieci i jeszcze dwoje ich młodszego rodzeństwa, którymi Joanna W. zajmowała się, gdy doszło do tragedii. Partnera kobiety nie było wówczas w mieszkaniu.
Joanna W. zeznała, że gdy wyszła do kuchni przygotować najmłodszemu dziecku coś do picia, nagle poczuła przeciąg. Gdy wróciła do pokoju dwójki najstarszego rodzeństwa, 4-letniej Amelii i jej rok starszego brata Sebastiana, tam nie było.
Poczałkowo Koszalińska prokuratura uznała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - nie doszło do przestępstwa, ani nie było błędów w opiece. 28-letnią Joannę W. ostatecznie prokuratura oskarżyła o narażenie swoich dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci dwojga z nich, o czym w maju poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Ryszard Gąsiorowski.
Tragedia w Koszalina. Poznaliśmy wyrok sądu
Początkowo Joanna W. nie przyznała się do winy. Kobieta zmieniła jednak zdanie, dlatego proces był wyjątkowo krótki. Wyrok został ogłoszony już na pierwszej rozprawie.
Oskarżona przyznała się do zarzucanego jej przestępstwa i poddała dobrowolnie karze, w związku z tym został jej wymierzony wyrok roku pozbawienia wolności - poinformował po zakończeniu rozprawy prokurator okręgowy Krzysztof Kozber, cytowany przez "Super Express".
Kobiecie groziło do pięciu lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.