Historię pana Piotra Pupko przybliżył na swoich łamach "Fakt". Mężczyzna w 2018 roku dostał pierwszy list od złotoryjskiego MOPS-u. To wtedy zaczęła się gehenna. Urzędnicy domagali się, by pan Piotr opłacił pobyt swojego ojca w DPS-ie, "co wynika bezpośrednio z jego problemów zdrowotnych i niemożliwości samodzielnej egzystencji" - stwierdzono w piśmie.
Musi płacić na wyrodnego ojca
Problem polega na tym, że pan Piotr tak naprawdę nigdy nie miał ojca. Jego tata porzucił rodzinę, gdy pan Piotr miał cztery lata i nigdy nie interesował się bliskimi. - Nie wiem dlaczego. Byłem za młody. Większość czasu spędziłem u babci, u której byłem wychowywany. Od tej pory nie było żadnego kontaktu, z mojej ani jego strony – powiedział "Faktowi".
Próba polubownego załatwienia sprawy na nic się nie zdała. MOPS powołuje się na ustawę o pomocy społecznej i twierdzi, że mężczyzna musi płacić. Kwota zależy od wyliczeń urzędników. – A te są błędne. MOPS nie zwraca uwagi na to, że mam kredyt hipoteczny i inne wydatki – mówi "Faktowi" pan Piotr.
Co miesiąc mężczyzna musi przeznaczać na ojca od 400 do 600 zł. Oprócz pana Piotra jego ojciec ma jeszcze dwie córki. Jedna dobrowolnie płaci na utrzymanie taty, a druga mieszka za granicą i MOPS nie jest w stanie jej namierzyć. Zaległe opłaty z DPS-u sięgają już 10 tys. zł.
Mam kredyt na karku, boję się, że wpadnę w spiralę długów. Ta sytuacja to koszmar, a urzędnicy nie mają za grosz empatii – mówi pan Piotr.
Mężczyzna czeka na orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, który rozpatruje jego sprawę. Wcześniej odwoływał się do MOPS-u i Samorządowego Kolegium Odwoławczego, bezskutecznie.
Burmistrz: wszystko zgodnie z prawem
"Fakt" zwrócił się z zapytaniem w tej sprawie do burmistrza Złotoryi. On również powołał się na ustawę i stwierdził, że zgodnie z przepisami mężczyzna powinien płacić na utrzymanie wyrodnego ojca.
O treści i wymagalności obowiązku alimentacyjnego wobec małżonków, wstępnych i zstępnych decydują prawne więzy małżeństwa i pokrewieństwa, nie zaś indywidualny stan faktyczny. Pod tym względem urząd nie bada relacji rodzinnych, to może uczynić jedynie sąd – powiedział burmistrz Robert Pawłowski.
Sprawę skomentował także adwokat Ernest Ziemianowicz. Zauważył, że sąd może miarkować sprawy przez zasady współżycia społecznego. - Jeżeli dałoby się wykazać, że syn nie miał kontaktu z ojcem, a ten nie wywiązywał się z alimentów, to żądanie zwrotu kosztów pobytu w DPS mogłoby być niesprawiedliwe. Dlatego należy jak najszybciej kierować sprawę do sądu - stwierdził prawnik.