Dramat rozgrywał się w niewielkiej miejscowości Sięciaszka Druga pod Łukowem (woj. lubelskie). Monika B. utrzymywała, iż jej 9-letnia obecnie córeczka Julka choruje na pęcherzycę. Na twarzy dziewczynki pojawiały się bąble i krosty. Lekarze rozkładali ręce. Nie wiedzieli dokładnie, co dolega dziewczynce.
Monika B. prowadziła zbiórki na leczenie dziewczynki. Było ich bardzo wiele. Kobieta udawała, że to wszystko dla dobra Julki. Prawda była jednak szokująca. W poniedziałek (12 lutego) policja zatrzymała 43-letnią kobietę. Okazało się, że Monika B. znęcała się nad dziewczynką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przekazała Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie, 43-latka "doprowadzała do kontaktu skóry dziecka w obrębie twarzy i karku z bliżej nieustaloną płynną substancją toksyczną o cechach drażniących/żrących, powodując rozległe zmiany skórne w różnych fazach rozwoju - od rumienia i stanów zapalnych poprzez blizny aż do nieodwracalnych ubytków tkanek w wyniku martwicy niezakaźnej, w szczególności ubytek części dolno-brzeżnej prawej małżowiny usznej, co skutkuje ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu w postaci trwałego, istotnego zeszpecenia ciała".
Monika B. mówiła lekarzom i przed sądem, który kontrolował "sposób wykonania władzy rodzicielskiej", że to zmiany chorobowe. Prokuratura uznała takie postępowanie za szczególne okrucieństwo.
Matka Julki została aresztowana na trzy miesiące. Nie przyznaje się do winy. Złożyła wyjaśnienia, ale śledczy nie ujawniają szczegółów. Sadystce grozi do 20 lat pozbawienia wolności. Ojca Julki zatrzymano, ale po przesłuchaniu zwolniono. Mężczyzna nie wierzy, że żona znęcała się nad córką. Postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
Co z pieniędzmi ze zbiórek dla Julki? "Środki zostały zabezpieczone"
Mnóstwo emocji budzi sprawa pieniędzy dla Julki. Teraz bowiem okazuje się, że organizowane przez matkę zbiórki służyły kobiecie tak naprawdę do prowadzenia wygodnego życia. "Fakt" podał nawet, iż Monika B. sprzedawała dary w internecie.
Na jednej ze zbiórek na portalu siepomaga.pl zgromadzono środki w łącznej kwocie ponad 200 tys. złotych. Zapytaliśmy przedstawicieli Fundacji Siepomaga.pl, co stanie się z pieniędzmi.
Zbiórka w naszej fundacji trwała od 14 października 2020, zakończyła się 1 lipca 2021. 14 lutego 2024 roku wypowiedzieliśmy porozumienie w trybie natychmiastowym. Zbiórka powstała na podstawie dokumentacji medycznej, która była wystawiana przez lekarzy specjalistów, którzy tym samym potwierdzili stan potrzebującej - poinformowała nas Dominika Petrus z Fundacji Siepomaga.
- Dotychczasowe wydatkowanie środków było przeznaczone na opiekę medyczną. W momencie wypowiedzenia porozumienia środki zostały zabezpieczone i nie będą wydatkowane do momentu wyjaśnienia sytuacji prawnej odnośnie dalszej opieki nad dziewczynką - dodała Petrus.
W przesłanej do nas odpowiedzi dodaje, że środki zostały zabezpieczone bezpośrednio dla Julki. - Będą mogły być wydatkowane na potrzeby medyczne i socjalne przez opiekuna prawnego dziewczynki - dodała przedstawicielka fundacji.
- Doniesienia medialne są wstrząsające. Czekamy na ustalenia sądu - zaznacza Dominika Petrus.
- Ważne, co chcemy podkreślić w tej sytuacji: środki zebrane w Fundacji były wydatkowane zgodnie z przedstawionymi dokumentami, na podstawie których przelewy były wykonywane bezpośrednio do podmiotów świadczących usługi na rzecz Julki. Nie wypłacamy także środków na dowolny cel, każdy wydatek ma uzasadnienie w regulaminie pomocy społecznej i tylko taki może być uznany za zasadny - odpowiedziała przedstawicielka fundacji.
Co obecnie dzieje się z 9-letnią dziewczynką? - W momencie zatrzymania matki, dziewczynka trafiła pod opiekę rodziny - dodała w rozmowie z nami prok. Agnieszka Kepka. Na razie nie wiadomo, czy w związku z tak jaskrawym przykładem oszustwa Monice B. zostaną przedstawione dodatkowe zarzuty. - Na tym etapie najważniejsze było zabezpieczenie dziecka i uzyskania wystarczających materiałów dowodowych do przedstawienia zarzutów - dodała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w rozmowie z o2.pl.
Oszustka i kłamczucha
Z informacji, jakie udało się nam uzyskać, wiemy, iż przeciwko Monice B. były prowadzone w przeszłości różnego rodzaju postępowania. Jedno z nich rozpoczęło się w zeszłym roku i dotyczy turnusu dla chorej Julki.
Postępowanie było prowadzone przez policjantów z Łukowa i dotyczyło oszustwa. Wiązało się to z faktem, iż córka 43-latki miała wyjechać na turnus rehabilitacyjny do Francji. Całość tego leczenia miała pokrywać fundacja. Kobieta pobrała zaliczkę w wysokości 40 tys. złotych, ale nie stawiła się z córką na ten turnus. Cel nie został zrealizowany - mówi nam nadkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
To jednak nie wszystko. Wiadomo, że w przeszłości, jeszcze przed urodzeniem Julki, Monika B. była notowana przez policję. Kobieta miała dopuszczać się oszustw, wyłudzania pieniędzy, posługiwanie się nie swoim dokumentem. Materiały w tych sprawach trafiały do sądu. Nigdy nie było jednak sygnałów, by znęcała się nad córką. Wydawało się, że walczy o zdrowie Julki. Prawda była zupełnie inna.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.