Analiza opiera się na ogólnodostępnych źródłach, takich jak zdjęcia z pogrzebów, informacje o poległych publikowane na stronach władz lokalnych, doniesienia medialne oraz wpisy krewnych, zwłaszcza te z fotografiami pochówku. Z ustaleń wynika gwałtowny wzrost liczby ofiar wśród Rosjan, którzy podpisali kontrakt z ministerstwem obrony dopiero po rozpoczęciu inwazji.
Wielu z tych nowo zmobilizowanych żołnierzy ginie w ciągu 2-4 tygodni od wysłania na front, niektórzy nawet po kilku dniach. "Ich udział w ogólnej liczbie zabitych nadal rośnie i obecnie stanowi 22 proc. całkowitych potwierdzonych strat po stronie rosyjskiej. Rok temu, w listopadzie 2022 r., ochotnicy stanowili tylko 14 proc. całkowitej liczby strat" – podają BBC i Mediazona.
Jednocześnie zmniejszył się odsetek więźniów, którzy zgłosili się na wojnę w zamian za darowanie reszty kary – z 26 proc. w listopadzie 2022 r. do obecnych 18 proc. Regionami z największą liczbą potwierdzonych strat są obecnie Baszkiria, Tatarstan i obwód swierdłowski. Ten ostatni znalazł się na tej liście po rozpoczęciu mobilizacji i masowej rekrutacji z więzień, ze względu na liczne zakłady przemysłowe i duże kolonie karne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moskwa i Petersburg z najniższym wskaźnikiem strat
Pod względem strat w przeliczeniu na liczbę mieszkańców przodują Tuwa, Buriacja i Ałtaj, podczas gdy Moskwa i Petersburg odnotowują najniższe wskaźniki. "Nasze obliczenia pokazują, że prawdopodobieństwo śmierci na wojnie dla mieszkańca Tuwy jest dziewięć razy większe niż w przypadku mieszkańca Moskwy" – informują media.
Dodatkowo co najmniej 52 proc. wszystkich zabitych na froncie to osoby, które nie były związane z armią rosyjską na początku wojny. Dziennikarze zauważają, że nie udało się ustalić, w jaki sposób 28 proc. zidentyfikowanych zmarłych trafiło na front.
Czytaj także: Dziewczyna Zdrójkowskiego pozowała topless. Co za ciało!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.