Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski | 

Okradał policję. Ginęły pieniądze i sprzęt. Sąd umorzył sprawę

360

Czy można okradać policję, nie wylecieć z niej i jeszcze otrzymywać emeryturę po odejściu? Przykład z Olsztyna pokazuje, że można. Okazuje się, że mimo prokuratorskiego śledztwa sąd warunkowo (!) umorzył sprawę.

Okradał policję. Ginęły pieniądze i sprzęt. Sąd umorzył sprawę
Olsztyński sąd umorzył sprawę policjanta okradającego służbę (Materiały WP, Adobe)

Aspirant sztabowy Robert L. to były policjant z olsztyńskiego zarządu CBŚP. Był "operacyjnym". Zajmował się obsługą osobowych źródeł informacji i miał dostęp do funduszu operacyjnego oraz środków rzeczowych. Ale, jak twierdzi nasz informator, sprzeniewierzył się policyjnej przysiędze.

L. zaczął - jak mówi się przepisowo - nadużywać stanowiska. Według byłych funkcjonariuszy m.in. zajmował fundusz na wynagrodzenia dla źródeł. Policjanci, którzy z nim pracowali mówią, iż kwitował środki a pieniądze po prostu kradł. W dziwnych okolicznościach "ginął" mu także sprzęt - a to kamera, a to policyjny dyktafon, a to kamizelka.

Kiedy sprawa stała się głośna i zawiadomiono Biuro Spraw Wewnętrznych, L. przeniósł się do komendy powiatowej w Ostródzie. Został zastępcą naczelnika wydziału kryminalnego i zajął się organizacją... chóru. W końcu odszedł z policji. Ale z zachowaniem pełnych praw do emerytury.

Zobacz także: Tragedia w Raciborzu. "Ratowali życie sprawcy". Poruszające informacje ze Śląska

"Kasa się nie znalazła"

Sprawę Roberta L. prowadziły co najmniej dwie prokuratury. Początkowo była to prokuratura z Giżycka na Mazurach. Później jednak odebrano jej nadzór nad śledztwem.

Prokurator, który prowadził śledztwo w Giżycku mówił, że sprawa jest oczywista, nawet bez ekspertyz grafologicznych. Ale on (Robert L. - red.) kręcił też w dokumentach. Defraudował pieniądze a kazał innym policjantom rozpisywać kwity, żeby samemu mieć czysto w papierach - mówi nasz informator.

Pieniądze nie wróciły. Nie były to duże sumy, jednak Robertem L. zainteresowało się BSW i prokuratura. Na kanwie niejasności finansowych, Biuro rozpoczęło współpracę z Robertem L., który miał donosić na innych funkcjonariuszy. Ale w końcu sprawa trafiła do sądu. Robert L. odszedł na emeryturę. Oficjalnie - ze względów zdrowotnych. Nie przeszedł badań medycyny pracy.

W przypadku policjanta postępowanie dyscyplinarne wszczynane jest niezależnie od biegnącego postępowania karnego. Jeśli jednak funkcjonariusz odchodzi ze służby, to postępowanie automatycznie się kończy. A Robert L., jak wyżej sygnalizowaliśmy, z policji odszedł. Niedługo później sąd umorzył warunkowo postępowanie i sprawa formalnie się zakończyła.

Jakim cudem? Jeśli przekręcał pieniądze operacyjne to powinien mieć sprawę z art. 231 ale z paragrafu drugiego. Kasa się nie znalazła, a on ma pełne przywileje emerytalne?! - wścieka się w rozmowie z o2.pl były funkcjonariusz.

Czym się różnią oba artykuły? Wymiarem kary. "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3" - mówi par. pierwszy. Drugi precyzuje, że jeśli przestępstwo popełniono w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, to kara zawiera się w przedziale od roku do 10 lat.

Zmieniono kwalifikację?

Zwróciliśmy się do olsztyńskiego sądu z pytaniami o tę sprawę.

Sąd Rejonowy (...) postępowanie karne wobec oskarżonego Roberta L. warunkowo umorzył na okres 3 lat tytułem próby. Sąd orzekł wobec oskarżonego również świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie 5 tys. zł. Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w całości - brzmi odpowiedź.

Co ciekawe, Robertowi L. prokuratura postawiła zarzut z art. 231 par. 1. Tak, jakby zajęte środki wróciły do CBŚP. Ale informatorzy o2.pl twierdzą, że tak się nie stało.

Jednocześnie informuję, że żadna ze stron nie zaskarżyła tego wyroku, ani nie złożyła wniosku o jego pisemne uzasadnienie. W związku z tym orzeczenie w tej sprawie uprawomocniło się w dniu 9 października 2018 r. - pisze dalej rzecznik sądu okręgowego w Olsztynie.

Oznacza to, że ani prokuratura, ani oskarżony nie mieli zastrzeżeń do wyroku. Wygląda więc na to, że nawet jeśli istnieją wątpliwości co do działania zgodnie z prawem, to można je obejść i schować się w gąszczu przepisów.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Ukraiński recydywista w Sopocie. Pokazał policjantom fałszywe prawo jazdy
Trzaskowski: Na spotkania w prekampanii jeżdżę prywatnym samochodem, urlopu nie planuję
Wypadek na roli. Nogę mężczyzny wciągnęła maszyna
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić