W 2020 r. Aimee Harris z Florydy ukradła, a następnie sprzedała pamiętnik i inne przedmioty należące do Ashley Biden. Rzeczy osobiste córki prezydenta USA trafiły do grupy prawicowych aktywistów Project Veritas. We wtorek zapadł wyrok w sprawie, a 41-latka została skazana na miesiąc więzienia i trzy miesiące aresztu domowego. Otrzymała również karę w wysokości 20 tysięcy dolarów.
W sierpniu 2022 r. oskarżona przyznała się do zmowy z 60-letnim Robertem Kurlanderem. Harris ze wspólnikiem umówili się na kradzież przedmiotów, a następnie przewiezienie ich przez granice stanu celem sprzedaży.
Jak stanowią akta sprawy, Harris tymczasowo przebywała w rezydencji Delray po opuszczeniu jej przez Ashley Biden. Wtedy to znalazła pamiętnik córki prezydenta z "bardzo osobistymi wpisami" oraz jej cyfrową kartę pamięci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okradli córkę Bidena, a jej rzeczy osobiste sprzedali prawicowym aktywistom
Prawicowa grupa Project Veritas zapłaciła Aimee Harris i Robertowi Kurlanderowi po 20 tysięcy dolarów za skradzione przedmioty. Kurlander w najbliższych dniach również stanie przed sądem.
- Harris miała ujawnić, że pokrzywdzona miała też inne przedmioty w rezydencji na Florydzie, więc 'na prośbę Project Veritas' ona i Kurlander wrócili na Florydę, aby je zdobyć - napisała sędzia Torres, powołując się na twierdzenia prokuratorów. W konsekwencji oskarżeni pozyskali również książki, ubrania i bagaże Ashley Biden.
W listopadzie 2021 r. FBI przeszukało dom ówczesnego dyrektora generalnego Project Veritas, Jamesa O’Keefe i dwóch innych członków grupy Project Veritas.
Ostatecznie podjęliśmy decyzję etyczną, aby nie publikować dziennika Ashley Biden. Nie mogliśmy ustalić, czy pamiętnik jest prawdziwy i czy rzeczywiście należał do Ashley Biden oraz czy jego treść miała potwierdzenie w faktach - tłumaczył się O’Keefe.
Rzekome wpisy pojawiły się jednak później w internecie.