Do ćwiczeń zostaną wykorzystane okręty USS Nimitz i USS Ronald Reagan oraz dwa lotniskowce USA Navy. "Newsweek USA" podaje, że jeszcze na początku lipca na Morzu Południowochińskim odbywał się trening chińskiej armii. Wywołało to sprzeciw USA, którego przedstawiciele zarzucili Chińczykom wywoływanie napięć w regionie.
Chiny protestują przeciw obecności żołnierzy USA na Morzu Południowochińskim
Mimo wcześniejszej krytyki Chin, w niedługim czasie Stany Zjednoczone same wysłały żołnierzy na Morze Południowochińskie. Zgodnie z przewidywaniami dziennikarzy "Newsweeka" sytuacja się odwróciła, a komunistyczne władze zaczęły protestować przeciw obecności Amerykanów w ich sąsiedztwie.
Na temat planów amerykańskiej armii zabrał głos Wang Yi. Chiński minister spraw zagranicznych określił obecność żołnierzy USA jedynym powodem, dla którego sytuacja w regionie uległa destabilizacji. Określił także decyzję o przeprowadzeniu ćwiczeń jako formę prowokacji.
Wang Yi ustosunkował się także do zarzutów Stanów Zjednoczonych. Minister wyraził opinię, że chińscy żołnierze mają prawo prowadzić ćwiczenia na Morzu Południowochińskim. Zapewnił także, że Wyspy Paracelskie, o które komunistyczne władze spierają się z sąsiednimi państwami, są bezsprzeczną własnością Chin.
Wyspy Paracelskie to bezdyskusyjnie terytorium Chin, a nasze wojsko ma wszelkie prawo do wykonywania manewrów w ramach suwerenności kraju – cytuje chińskiego ministra "Morning Star".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.