Nietypowa sytuacja miała miejsce w Rosji. We wtorek niedaleko granicy z Białorusią rozbił się rosyjski samolot wojskowy Su-30. Początkowo informowano, że była to katastrofa podczas lotu szkoleniowego, a piloci zdążyli się ewakuować i nic im się nie stało. W informacjach tych było wiele prawdy, ale pominięto istotny wątek.
Okazało się, że doszło do niefortunnej w skutkach pomyłki. Według najnowszych doniesień maszyna została najprawdopodobniej zestrzelona przez inną. Na dodatek strzelcem miał być inny rosyjski myśliwiec Su-35. Piloci mieli nie sprawdzić, czy komora na amunicję jest pusta i oddali strzał.
Kluczowy będzie komentarz Rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. Służba prasowa Zachodniego Okręgu Wojskowego poinformowała jedynie, że podczas incydentu załoga się ewakuowała i jej stan zdrowia jest "zadowalający".