Po gminie Międzybórz (woj. dolnośląskie) miał krążyć zagubiony ambulans na sygnale. Mieszkańcy okolicy zauważyli, że pojazd się nigdzie nie zatrzymuje, a kierowca może być pod wpływem alkoholu. Postanowili powiadomić policję. Zgłoszenie odebrał dyżurny komisariatu w Sycowie.
Funkcjonariusze dotarli we wskazaną okolicę i zatrzymali kierowcę ambulansu. Od samego początku miało dać się wyczuć od niego zapach alkoholu. Mężczyzna miał na sobie koszulkę z napisem "kierowca ratownik". Niestety w alkomat dmuchać nie chciał. Tak samo nie dał się wylegitymować.
Utrudniał czynności mundurowym, dlatego został przewieziony na tamtejszy posterunek policji. Tam badaniu już się poddał z przerażającym wynikiem, bo ponad 2 promile - przekazała "Faktowi" asp. szt. Monika Kaleta z dolnośląskiej policji.
51-latek podkreślał, że w czasie zatrzymania nie był przecież w pracy. Po prostu chciał urządzić sobie "przejażdżkę". Choć uprawnienia ratownicze ma, ambulans miał kupić sam. Chciał z niego korzystać w nowym miejscu pracy. Póki co zamiast nową pracą zajmie się sprawą sądową. Odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu.