Fala Omikronu w Polsce błyskawicznie się rozpędza. Widzimy najwyższe od początku epidemii poziomy zakażeń. Już kilka dni temu pękła bariera 50 tysięcy zakażeń dziennie, a według ekspertów, w lutym ta liczba może wzrosnąć do 100, a nawet 150 tysięcy dziennie.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości wymyśla nowe sposoby na walkę z pandemią koronawirusa. Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia przekazało do ogłoszenia rozporządzenie, na którego mocy pacjentów powyżej 60 lat, skierowanych do odbycia izolacji z powodu COVID-19, ma zbadać lekarz POZ.
Badanie ma nastąpić w ciągu 48 godzin i tutaj pojawiają się problemy, gdyż lekarze rodzinni przekonują, że fizycznie będzie to niemożliwe.
Nie ma na to szans przy tak dużej liczbie wszystkich chorych na Covid-19, a także inne choroby, w tym przewlekłe. Przyjmujemy non stop, w ubiegłym tygodniu pracowałam codziennie po 12 godzin - tłumaczy dla "Dziennika Wschodniego" Anna Dzioba, lekarz rodzinny, która prowadzi przychodnię przy ul. Lubartowskiej w Lublinie.
Co z innymi chorymi?
Po zmianie przepisów zwykła przechodnia zmieni się w placówkę covidową. Może wtedy zabraknąć miejsca i czasu na leczenie innych, także poważnych przypadków.
Przecież nie każdy pacjent wymaga takiej wizyty, to zależy od przebiegu choroby. W tym czasie moglibyśmy udzielić pomocy komuś, kto jej naprawdę potrzebuje. A działając w ten sposób, wydłużamy czas oczekiwania na wizytę pozostałym pacjentom - analizuje Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych.
Lekarze alarmują, że rozpatrzenie choroby COVID-19 poprzez same osłuchanie pacjenta nic nie da. Medycy bazują przede wszystkim na poziomie saturacji i innych towarzyszących objawach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.