Sprawę nagłośnili dziennikarze programu "Interwencja". Okazuje się, że pacjent znalazł się na SOR-ze w Wigilię 2022 roku. Podejrzewano u niego udar. Senior od lat był osobą niepełnosprawną i ciężko chorował na cukrzycę. Miał też amputowaną nogę.
Feralnego dnia do placówki przywiozła go córka - Danuta. "Najbardziej zdziwiło mnie, kiedy lekarz nie wyszedł do mnie, żeby porozmawiać o stanie taty, tylko próbował się wszystkiego dowiedzieć od niego. Wręcz na niego krzyczał" - opisywała kobieta dla "Interwencji".
Ordynator szpitala pobił pacjenta w Gryficach? Wyciekło nagranie
Następnego dnia lekarze zadzwonili, aby pani Danuta przyjechała zabrać tatę do domu. Tak zrobiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od razu zauważyłam siniaki i krwiaki na jego twarzy - mówiła.
Zdezorientowana kobieta natychmiast zadzwoniła do szpitala, aby dowiedzieć się, skąd takie ślady wzięły się na twarzy 65-latka. "Chciałam uzyskać jakiekolwiek informacje, ale nie udzielono mi ich. Wtedy podjęłam decyzję, że zawiadomię policję" - wyjaśniła.
W styczniu 2023 roku tata pani Danuty zmarł. Dwa tygodnie temu anonimowa osoba wysłała do redakcji "Interwencji" makabryczne wideo. Można na nim dostrzec, jak ordynator na SOR-ze uderza otwartą dłonią pana Tadeusza leżącego w łóżku. Obok stoi i patrzy sanitariusz, ale nie reaguje.
"Dla mnie to jest trudny temat, przede wszystkim dlatego, że mój tata nie jest już w stanie się wypowiedzieć. Zmarł dokładnie miesiąc po tym zdarzeniu, 24 stycznia" - wyjaśniła "Interwencji" córka pana Tadeusza.
Dziennikarze "Interwencji" skontaktowali się z rzecznikiem prasowym szpitala. "Lekarz, który brał udział w tym zdarzeniu, został na czas zbierania dowodów, tudzież wyjaśnienia sprawy, zawieszony w wykonywaniu swojej działalności" - przekazał.
Sprawę bada prokuratura i Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie. Ordynator nie otrzymał póki co żadnych zarzutów.
"Interwencja" ustaliła również, że lekarz... nadal czynnie dyżuruje w placówce. Dziennikarzom udało się z nim zamienić kilka słów. Mężczyzna tłumaczył się, że tylko bronił się przed agresywnym 65-latkiem. Wyznał, że choć jest zawieszony w szpitalu, to... "nie ma nikogo, kto by tu chciał pracować".
"Ja na tym nagraniu nie widzę, żeby lekarz był atakowany i musiał się bronić. My z naszej strony, jako biuro Rzecznika Praw Pacjenta, wszczęliśmy już postępowanie wyjaśniające, czekamy na wyjaśnienia tej placówki" - tłumaczył dla "Interwencji" Paweł Grzesiewski z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.