Szanowni Państwo! Wczoraj zamilkły wolne media, zamilkły na chwilę, byśmy mogli sobie uświadomić, o co toczy się gra. Nie chodzi o pieniądze. Stawką jest wolność. Stawką jest prawda - rozpoczął swoje orędzie Tomasz Grodzki.
Marszałek Senatu odniósł się do stanu wojennego. Przypomniał, że jego "złowieszczy mrok" zaczął się od braku "Teleranka" i wyłączonych telefonów.
Media zamilkły wczoraj na krótko po to, by nie musieć zamilknąć na zawsze. Ale aby tak się nie stało, nie możemy milczeć my, nie może milczeć demokratyczny Senat - powiedział.
Grodzki przypomniał, że media płacą już podatki - CIT, VAT, koncesje i inne daniny publiczne. Z własnych zasobów przeznaczają również wiele milionów złotych na działalność kulturalną i charytatywną.
Tymczasem tzw. media publiczne dostają z naszych pieniędzy co roku gigantyczną kwotę 2 miliardów złotych na swoją działalność podczas gdy te pieniądze powinny zostać przeznaczone na wsparcie ochrony zdrowia walczącej z COVID-19, czy na onkologię, o co bezskutecznie wnioskował Senat. Gdyby rząd rzeczywiście chciał wesprzeć dodatkowymi pieniędzmi Narodowy Fundusz Zdrowia, to nie powinien pod pretekstem szukania pieniędzy na zdrowie nakładać nowy podatek na wolne media - stwierdził.
Wolne media są fundamentem demokracji obok trójpodziału władzy, przestrzegania praw człowieka, poszanowania jego godności czy niezależności sądownictwa. Gwarantują pluralizm i obiektywne przedstawianie rzeczywistości. Stanowią tamę przed zalewem jednostronnej, kłamliwej propagandy. Rolą wolnych mediów jest patrzeć na ręce władzy, każdej władzy - dodał.
Tomasz Grodzki o "zamachu na wolne media"
Marszałek Senatu stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż celem tego projektu jest "stłumienie wszelkiej krytyki rządzących i nałożenie kagańca na niezależne media". Wezwał rząd do wycofania się z niego i podkreślił, że Senat "nie zaakceptuje zamachu na wolne media".
Nie można z jednej strony zasilać ogromnymi sumami z naszych podatków telewizji zwanej dawniej publiczną, a jednocześnie z drugiej obciążać haraczem media, które są krytyczne wobec władzy. Wczorajszy czarny ekran to przestroga. Oby ich czerń nie zwiastowała czarnej nocy rządów autorytarnych, których następnym krokiem może być wyłączenie internetu i dalsze ograniczanie swobód obywatelskich - powiedział Tomasz Grodzki.
Umysły, w których zakiełkowały pomysły tak restrykcyjnej ustawy z pewnością nie są zainteresowane rozkwitem demokracji w naszym kraju. Raczej marzy im się władza absolutna i karmienie społeczeństwa fałszywą propagandą aż do całkowitego zniewolenia naszego narodu - dodał.
W środę polskie media komercyjne protestowały przeciwko propozycji nałożenia podatku od przychodów z reklam. Nie działało wiele portali internetowych, stacji telewizyjnych i radiowych. Widzowie i czytelnicy widzieli jedynie czarny ekran informujący o akcji "Media bez wyboru".
Zobacz także: Media bez wyboru. Andrzej Duda podsumowany. RPO udzielił rady
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.