Choć od śmierci Edwarda Gierka minęło już ponad 20 lat, polityk nadal ma wielu zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Byłemu I sekretarzowi komunistycznej partii nie można odmówić ogromnego wkładu w rozwój gospodarczy Polski. Za jego czasów w kraju powstało wiele nowych mieszkań, fabryk, szkół i zakładów. Jednocześnie Polska bardzo się wówczas zadłużyła, co niektórzy do dzisiaj wypominają.
Edward Gierek we wspomnieniach współpracownika
A jaki Edward Gierek był prywatnie? Wiedzę na ten temat posiada z pewnością jego osobisty fotograf Tadeusz Zagoździński, który długie lata spędził u boku polityka, towarzysząc mu zarówno podczas ważnych spotkań, jak i mniej oficjalnych wydarzeń. W rozmowie z "Faktem" 86-latek zdradził kilka ciekawych szczegółów na temat jednej z najważniejszych postaci polskiej polityki.
Nigdy nie pił alkoholu. Niewiele mówił, był sztywny, ale znakomicie się prezentował. Umiał nosić garnitur. A garnitury miał zawsze dobrze skrojone. Krajowej produkcji z Wólczanki. To był człowiek prosty, nie był wykształcony, ale miał praktykę życiową - wyjawił Zagoździński.
Prosty człowiek, ale świadomy swej wartości
Z Edwardem Gierkiem Zagoździński zwiedził niemal pół świata i był świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Uczestniczył m.in. w Konferencji Pokojowej w Helsinkach, czy w tajnym spotkaniu ówczesnego sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej Agostino Casaroli ze Stefanem Olszowskim, kiedy to - jak sam mówi - kładziono podwaliny stosunków państwo-Kościół.
Czytaj także: Syn Gierka poszedł na film o ojcu. Tak go skwitował
Według fotografa Gierek potrafił odnaleźć się w każdym towarzystwie i praktycznie przez wszystkich był dobrze przyjmowany. Choć był prostym człowiekiem, nie dało się od niego wyczuć onieśmielenia w towarzystwie wielkich osobistości. - Rozmawiając z królami, prezydentami, chodził z nimi pod rękę i nie miał żadnych kompleksów - powiedział "Faktowi" Zagoździński.
Zamknięty w sobie, ale dbał o swoich pracowników
Jednocześnie ówczesny I sekretarz KC PZPR wydawał się być zdystansowany, małomówny i nieco niedostępny. - Nie był otwarty dla ludzi, nawet dla tych swoich, blisko stojących. Ufał im, ale wylewny nie był i trzymał ich na dystans - zdradził 86-latek.
Otwierał się, kiedy w budynku KC przyjmował delegacje z wielu zakładów pracy. Ludzie chcieli z nim porozmawiać, mieć z nim wspólne zdjęcie i on się na to zgadzał - wyjaśnił fotograf, cytowany przez "Fakt".
Okazuje się, że Edward Gierek wykazywał się dużą empatią i chęcią pomocy, gdy jego ludzie borykali się z problemami. Pewnego razu zauważył, że Zagoździński wyglądał w pracy na nieco zaniedbanego. Pracownik wyjaśnił mu, że od jakiegoś czasu nie ma gdzie mieszkać. W ciągu kilku dni miał załatwione mieszkanie.
Zagoździński zdradził też, że zachowanie Gierka zmieniło się w 1975 roku. Wcześniej sekretarz spotykał się z robotnikami w zakładach pracy, wysłuchiwał ich problemów i pomysłów. Od tego momentu jednak otaczał się już jedynie "twardogłowymi". - A od 1976 r. Gierka otaczał już tylko dwór, a on zaczął być królem - wspomina 86-latek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.