Prigożyn powiedział Putinowi wprost, że jego generałowie źle prowadzą wojnę w Ukrainie. Tak twierdzi "The Washington Post", powołując się na poufne dane otrzymane od dwóch anonimowych amerykańskich urzędników wysokiego szczebla. Już wcześniej światowe media obiegła wieść o rozmowie prezydenta Rosji z niesprecyzowaną, ale ważną polityczną figurą, w czasie której Putin usłyszał, że jego wojsko nie radzi sobie na froncie.
Teraz wyszło na jaw, że tą osobą był właśnie Jewgienij Prigożyn. Informacje na temat rozmowy są na tyle istotne dla strony amerykańskiej, że znalazły się w codziennej odprawie wywiadowczej dostarczanej prezydentowi Bidenowi. Rozmawiając z dziennikarzami, amerykańscy urzędnicy odmówili podania szczegółów rozmowy szefa grupy Wagnera z Putinem. Ogólnikowo poinformowali, że krytyka Prigożyna była echem tego, co mówił publicznie od tygodni.
Ale odkrycie, że czuł się na tyle pewnie, że w rozmowie z Putinem tak ostro skrytykował rosyjskie działania wojenne, pokazuje, że jego wpływy rosną, im gorsza jest sytuacja Moskwy na polu walki. Podkreśla również chwiejną pozycję formalnego kierownictwa rosyjskiego establishmentu obronnego, które znalazło się pod ostrzałem Prigożyna i innych rosyjskich komentatorów po miesiącach błędów i strat na polu bitwy – podkreślają dziennikarze "The Washington Post".
USA: Prigożyn wygarnął Putinowi, co sądzi o rosyjskiej armii
Według raportu amerykańskiego wywiadu Prigożyn powiedział Putinowi, że rosyjskie ministerstwo obrony zbytnio polega na grupie Wagnerze, a jednocześnie nie daje najemnikom wystarczających środków na wypełnienie swojej misji w konflikcie. Frustracja Prigożyna na różne działania rosyjskiego resortu obrony i jego rosnąca niechęć do ministra obrony Siergieja Szojgu są zresztą tematem oddzielnego raportu amerykańskiego wywiadu.
Decyzja Prigożyna o konfrontacji z Putinem to ostatnia oznaka jego niezadowolenia – powiedziała osoba z amerykańskiego rządu, która czytała ów raport.
Jewgienij Prigożyn zaprzeczył informacjom o niedawnym osobistym spotkaniu z Putinem w odpowiedzi na prośby o komentarz wysłane przez "The Washington Post". Podkreślił, że nie potępiał rosyjskich dowódców, zresztą nie ma prawa krytykować ani chwalić rosyjskich sił zbrojnych, ponieważ nie jest ekspertem wojskowym. Wyraził przy okazji negatywną opinię o kondycji amerykańskiego dziennikarstwa, które porównał do "bab z kuchni, które rozpowiadają zasłyszane na bazarze plotki i spekulacje".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.