Jak co roku tysiące katolików czekało na świąteczne kazanie papieża na Placu Świętego Piotra. Jednak tym razem nie było miło. Papież Franciszek podsumował sytuację na świecie.
Ostro wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji na świecie. Zauważył, że brakuje międzyludzkiego dialogu, a do tragedii przyzwyczailiśmy się do tego stopnia, że jesteśmy na zło niemal znieczuleni.
Również na szczeblu międzynarodowym istnieje ryzyko uniknięcia dialogu, ryzyko, że ten złożony kryzys doprowadzi do pójścia na skróty, a nie wyjścia na lepszą drogę - zauważył papież.
Tak się do nich przyzwyczailiśmy, że ogromne tragedie są przemilczane - mówił Franciszek.
Wspomniał Syrię, Irak i Jemen, gdzie "od lat trwa w milczeniu ogromna tragedia przeoczona przez wszystkich". Wezwał również ludzi, aby pamiętali o ciągłych napięciach między Izraelem a Palestyńczykami oraz o "bezprecedensowym" kryzysie gospodarczym i społecznym, który ogarnął Liban. Papież poprosił też Boga o pocieszenie Afgańczyków. Modlił się też o ustabilizowanie sytuacji na Ukrainie, w Etiopii i Sahelu.
Obyśmy w tę noc miłości odczuwali tylko jeden strach: obrażania miłości Boga, krzywdzenia Go przez pogardę dla ubogich naszą obojętnością - podsumował Franciszek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.