W piątek, 25 marca, zmarła 68-letnia pani Krystyna z Sieniawy. Jej bliscy od razu rozpoczęli przygotowania do pogrzebu. Przez dwa dni, zgodnie ze zwyczajem, czuwali przy trumnie i odmawiali modlitwy. Później okazało się, że padli ofiarą makabrycznej pomyłki.
Gdy bliscy 68-latki otworzyli jej trumnę, przeżyli szok. W środku leżało ciało sąsiada w damskich ubraniach, które rodzina przygotowała dla pani Krystyny.
Otwarcie tej trumny to był szok. Potem okazało się, że leżał w niej nasz sąsiad, który zmarł w szpitalu tego samego dnia co mama, że pomylono zwłoki. Jak można pomylić kobietę z mężczyzną? Nie miał nogi, miał tatuaż na ręce. Moja mama z tatuażem na ręce? Gdybyśmy nie otworzyli tej trumny, on zostałby pochowany jako Krystyna. W rajstopach, w spódnicy - mówi portalowi "Podhale24" pani Maria, córka zmarłej kobiety.
Za przygotowanie ciała odpowiada firma pogrzebowa. Jednak jej właściciel tłumaczy, że wina leży po stronie prosektorium, które wydaje ciało zmarłego, a które w tym przypadku także je ubierało w naszykowany wcześniej strój.
My, jako zakład pogrzebowy, jeździmy do prosektorium do Nowego Targu. Przez jego pracownika ciało jest ubierane i wydawane. Ja zawiozłem tylko ubranie, a usługa ubierania i wydawania zwłok wykonywana jest w prosektorium. To tam doszło do pomyłki - tłumaczy właściciel Grzegorz Sojka.
Czytaj także: Morderstwa, korupcja, otrucia. Oto następca Putina?
Dyrektor szpitala w Nowym Targu również zaprzecza odpowiedzialności szpitala za zaistniałą sytuację. Twierdzi, że do tego nieporozumienia doszło między osobą zarządzającą prosektorium a firmą pogrzebową.
Sprawa została już wyjaśniona. Zwłoki zamieniono bez większych komplikacji. Trzy dni po śmierci, 28 marca, odbył się pogrzeb pani Krystyny, a dzień później jej sąsiada.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.