Sprawę nagłośnił portal trojmiasto.pl. Pan Mieczysław cierpi na raka przełyku, przeszedł już resekcję, chemioterapię i radioterapię. Pod koniec września został poddany kontrolnemu badaniu jamy brzusznej i klatki piersiowej tomografem komputerowym w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni. Dwa miesiące później, podczas wizyty u onkologa dowiedział się, że wyników wciąż nie ma.
Kilka miesięcy czekał opis badania
W tym czasie mój tata już odczuwał bardzo silne bóle nogi i pleców, objawy były jak przy rwie kulszowej, więc leczony był na rwę kulszową, jednak leki nie działały - powiedziała portalowi córka pacjenta, pani Karolina.
Pod koniec grudnia mężczyzna ponownie usiłował odebrać wyniki, jednak tych nadal nie było. Szpital w końcu polecił pani Karolinie, by zabrała płytę z zapisem badania i prywatnie załatwiła jego opis. Tak też zrobiła. Niestety wyniki okazały się zatrważające. W obrębie kości krzyżowej po stronie lewej i lewej kości biodrowej zaobserwowano u mężczyzny rozległe zmiany przerzutowe.
Czytaj także: Wyznanie 17-latki u lekarza. Wielki dramat w Krotoszynie
Jak mówi córka 63-latka, jej ojciec w październiku i listopadzie był jeszcze sprawny, a obecnie głównie leży. Nie ma nawet odpowiednio dobranych leków przeciwbólowych, gdyż bez wyników było to niemożliwe. Leczony był jedynie na rwę kulszową.
Gdyby ktoś opisał to badanie szybciej, być może wydłużyłoby to życie mojemu tacie, mógłby mieć jeszcze radioterapię tego guza, aby go zmniejszyć - mówi zrozpaczona kobieta.
W obliczu tej sytuacji szpital jedynie zalecił córce pacjenta załatwienie dla niego domowego hospicjum. Dopiero gdy ból będzie odpowiednio kontrolowany lekami, będzie można podjąć próbę radioterapii, ale niestety paliatywnej - czyli takiej, która ma na celu poprawę jakości życia, a nie leczenie pacjenta.
Od lekarzy z gdyńskiego szpitala pani Karolina usłyszała tylko "przepraszam". Jak stwierdził jeden z pracowników placówki w rozmowie z trojmiasto.pl, na opis badania tomografem komputerowym czeka się teraz kilka miesięcy. Powodem ma być m.in. przestarzały sprzęt. - Najlepiej jest zabrać badanie i opisać je prywatnie, bo tu nawet nie wiadomo, kiedy się dostanie wynik - dodał.