Do zdarzenia doszło 11 stycznia między Wałbrzychem a Świdnicą (woj. dolnośląskie). Karetka z Dzierżoniowa przewoziła 53-latka na kolejne badania. Mężczyzna w pewnym momencie wydostał się z pojazdu i wpadł prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Pacjent wypadł z karetki
Mężczyzny, mimo reanimacji, nie udało się uratować. W sprawie natychmiast wszczęto postępowanie, które miało na celu wyjaśnienie przyczyny tego wypadku.
Wiadomo, że pacjent był przewożony na badania z powodu urazu głowy. 9 stycznia miał zostać dotkliwie pobity, a w szpitalu w Dzierżonowie nie było warunków, aby wykonać niezbędne czynności. Według ustaleń personel szpitala nie kwapił się, aby zająć się 53-latkiem.
Ustalono, że 53-latek był umieszczony w nieprawidłowej dla swojego stanu zdrowia pozycji. W karetce wraz z nim przebywała pielęgniarka i kierowca. Pielęgniarka jednak nie zajmowała się pacjentem, ale usiadła obok kierowcy.
W sprawie ważny był także lekarz, który zajmował się wcześniej pacjentem. - Wbrew wskazaniom i wiedzy medycznej zakwalifikował pacjenta do transportu w pozycji siedzącej, zamiast leżącej, czym pogłębił już istniejący stan i naraził pacjenta na zagrożenie zdrowia i życia - przekazał prokurator, którego cytuje "Gazeta Wyborcza".
Pielęgniarka odmówiła składania zeznań. Lekarz zgodził się wyjaśnić całą sprawę, ale nie przyznał się do winy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.