Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Pan Marian zakaził się koronawirusem i zapadł w śpiączkę. Wybudził się prawie pół roku później

328

Pan Marian ostatnie co pamięta to listopad ubiegłego roku. Jak sam wspomina, gdy się obudził ludzie wokół rozmawiali już o Wielkanocy. Lekarze są w szoku, że udało mi się przeżyć.

Pan Marian zakaził się koronawirusem i zapadł w śpiączkę. Wybudził się prawie pół roku później
zdjęcie obrazowe (Pixabay)

Przypadek pana Mariana z Bolesławca był fatalny. O tym, co się działo opowiedział "Gazecie Wyborczej", a właściwie większość historii relacjonował kierownik oddziału chirurgii ogólnej w szpitalu powiatowym w Bolesławcu Wojciech Hap, który leczył pana Mariana, gdy ten przez pół roku był w śpiączce.

Do szpitala trafił 8 listopada. Kilka dni wcześniej poczuł się gorzej, dostał antybiotyk, ale ten nie pomógł. Pan Marian jako zawodowy kierowca busa, który doskonale radzi sobie w spartańskich warunkach na brak zdrowia nie narzekał. COVID-19 go złamał.

Byłem tak słaby, że nie mogłem zejść po schodach. Pamiętam, jak strażacy znosili mnie z czwartego piętra. Trafiłem do szpitala. Po dwóch dniach film się urwał - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Dalszą część historii relacjonuje dr. Wojciech Hap. Pierwsza tomografia wykazała 95 proc. powierzchni płuc zajętej koronawirusem. Po trzech dniach całe płuca były już zajęte chorobą.

Wentylacja płucna spowodowała uszkodzenie tkanki. To był początek góry problemów, z którymi musieli zmierzyć się lekarze i pan Marian w ciągu pół roku. Oporna odma opłucowa, zaburzenia układu krzepnięcia i kolejne powikłania pod postacią krwawienia do jamy opłucnowej.

Jest to zazwyczaj ostatnie powikłanie, które występuje u pacjentów leczonych na OIOM-ie. Zwykle jest to nie do opanowania i pacjenci nie przeżywają. Ale w tym przypadku się udało - relacjonuje lekarz.
Wciąż był problem z destrukcją płuc wywołaną COVID-em, szczególnie lewego. Dalej nawracały odmy, powietrze przedostawało się poza płuco - z tkanki płucnej do jamy opłucnowej. Pacjent musiał przejść zabiegi polegające na usuwaniu tego powietrza. W styczniu szpital sprowadził torakochirurga z Zielonej Góry, który dokonał zabiegu torakostomii, czyli chirurgicznego otwarcia i usunięcia zniszczonej tkanki - opowiada dr. Hap.

Pan Marian w szpitalu spędził 144 dni. Dziś już dochodzi do siebie. By wrócić do pełni sił potrzebuje jeszcze pół roku rehabilitacji, ale najgorsze ma już za sobą.

Nie miałem pojęcia, jakie cuda wyczyniali lekarze. Jestem pełen wdzięczności i szacunku wobec ich pracy. Jak tylko wyciągnęli mi rurkę i mogłem zacząć mówić, zadzwoniłem do swojej żony. Nie dowierzała, kiedy usłyszała mnie w słuchawce - opowiada ozdrowieniec.
Zobacz także: Luzowanie obostrzeń? Prof. Anna Piekarska nie pozostawia złudzeń
Autor: MMC
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić