Facebooka obiega post, w którym przytoczona została historia pani Basi z Krakowa. Opisał ją pan Eryk, którego słowa w sieci zamieścił samorządowiec Łukasz Litewka.
Pani Basia jest osobą bezdomną. Była nauczycielką i jest artystką. Tworzy piękne grafiki. Maluje również portrety. Kilka dni temu, ktoś ją przegonił z nożem w ręku z Kazimierza, gdzie stała i sprzedawała swoje dzieła artystyczne - czytamy w poście.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autor zaznaczył też, że pani Basia jest wykształconą osobą, ale "życie bywa przewrotne".
Spędziłem z nią, rozmawiając, ponad godzinę i jedyne, co od niej wyczułem, to dobroć i serdeczność. Z racji tego, że wierzę w ludzi i moc Internetu, zachęcam Was, byście kupili od Pani jeden z jej obrazków. Ma ich bardzo wiele i uwierzcie - są magiczne! - kontynuował.
Kraków. "Proszę, nie piszcie"
Pan Eryk zaapelował również o to, by nie pisać, że kobieta może udać się do noclegowni.
Proszę, nie piszcie tu rzeczy typu: "może iść do noclegowni" itp. - jej historia jest naprawdę przykra. Pani Basia będzie w środę od godziny 16.00 przy Żabce na Dietla 91 - Kraków. Proszę o podbicie posta - podsumował autor.
Kilka słów od siebie dodał też Łukasz Litewka.
Proszę o jedno: Wykupicie te obrazy? Jestem pewien, że tak. Rzućcie proszę ode mnie kilka zł więcej, "oddam Wam" w najmniej oczekiwanym momencie - podsumował.
W komentarzach zaś Litewka przekazał, że pani Basia "jest osobą, która ma problemy natury psychicznej".
Nie chcę pomocy swojej rodziny i "lubi" swój koczowniczy tryb życia. Przypomina mi się trochę sytuacja z Panią spod dworca w Katowicach, która - jak się okazało - mimo naszej zbiórki - nie chciała ani pieniędzy, ani pomocy, kochała tam być wśród ludzi. Mimo tego ja dalej namawiam Was do zakupu obrazka, to wytrzyma wasz budżet, a może pomoże trochę tej pani. Zrzutki nie będzie - dodał polityk.