Chińczycy nie bagatelizują zagrożenia związanego z koronawirusem. Pomimo upływu ponad dwóch lat od początku pandemii oraz pojawienia się szczepionek w Chinach wirus ten nadal traktowany jest jako ogromne zagrożenie. Potwierdziły to sceny, które wydarzyły się 13 sierpnia wewnątrz budynku jednego ze sklepów.
W sklepie IKEA w Szanghaju wybuchła ogromna panika wśród klientów. Na jaw wyszło, że jedna z osób wewnątrz budynku jest zakażona koronawirusem. W związku z tym podjęto decyzję o skierowaniu ponad 300 przebywających tam osób na kwarantannę. Aby ta mogła zostać pomyślnie przeprowadzona wszyscy zostali zamknięci do czasu przybycia transportu.
Wiele osób bezskutecznie starało się uniknąć kwarantanny i uciec. Media społecznościowe obiegły nagrania wideo, na których widać klientów, którzy starali się za wszelką cenę opuścić sklep IKEA. Wszystkie osoby musiała czekać w sklepie do godz. 23:00. Wtedy zostały przewiezione do specjalnego hotelu na kwarantannę. Pechowcy będą musieli izolować się przez dwa dni, a następnie obserwować swój stan zdrowia przez kolejnych pięć.
Reakcja chińskich władz na jedną zakażoną osobę zadziwiła część internautów. Po ponad dwóch latach od pojawienia się koronawirusa lekarze nauczyli się z nim walczyć, a na rynku pojawiły się szczepionki. Pomimo tych czynników Chińczycy postępują równie restrykcyjnie, jak na początku pandemii.
To naprawdę dziwne… Chiny reagują na wszelkie ślady koronawirus, jakby to była dżuma dymienicza - stwierdził internauta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.