Czytelniczka "Faktu" opowiedziała dziennikarzom z redakcji o przykrym zdarzeniu, jakie miało miejsce podczas miesiąca miodowego w hiszpańskim Alicante. Jak czytamy, 28-letnie małżeństwo wypakowało walizki w hotelu i postanowiło pójść do restauracji. Po drodze oboje zahaczyli o sklep z akcesoriami erotycznymi.
Czytaj również: Przez masturbację trafił do szpitala. To pierwszy taki przypadek
Wewnątrz znaleźli między innymi wibratory oraz dildo o różnych rozmiarach, kształtach i fakturach. Uwagę kobiety przykuła jedna zabawka. Różowy przedmiot dobrze się jej kojarzył. Czytelniczka "Faktu przyznała bowiem, że "ma fazę" na "Barbie" i zabawka od razu wpadła jej w oko. Zabawka była dość droga. Kosztowała 60 euro, czyli ponad 275 złotych.
Wibrator w środku był wypełniony mieniącymi się kryształkami. Mój mąż stwierdził, że mnie nim uszczęśliwi. Wyjął portfel i podeszliśmy do kasy - powiedziała kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabawka erotyczna sprawiła przykrą niespodziankę
Gdy para wróciła do hotelu, postanowiła rozpocząć "świętowanie". Niestety, doszło do przykrego incydentu, który wywołał krzyk kobiety. Nowo zakupiona zabawka pękła, a mieniące się kryształki, które znajdowały się w środku, rozsypały się dookoła. - Wpadłam w potworną panikę. Nogi mi się trzęsły ze stresu - mówi kobieta w rozmowie z "Faktem".
Czytaj koniecznie: Zrezygnowała z seksu. Tak sobie radzi
Na szczęście wibrator uległ zniszczeniu zanim został umieszczony w jej ciele. W przeciwnym przypadku zabawa mogła zakończyć się wizytą w hiszpańskim szpitalu.
Jedyne, co należało zrobić, to pójść do sex-shopu z reklamacją. Na szczęście sprzedawca zachował się odpowiednio. Obejrzał zabawkę i przyznał, iż miała wadę. Zwrócił pieniądze i życzył młodemu małżeństwu udanych wakacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.