O sprawie pisze brytyjski tabloid "The Sun". Para z Sydney w Australii nabyła buldoga francuskiego od renomowanego hodowcy za 2,6 tysięcy funtów (ponad 13 tysięcy złotych). Nie zakupiła jednak ubezpieczenia zdrowotnego dla pupila. Srogo tego pożałowała.
Piesek Matisse ma aktualnie pięć lat i wciąż cierpi na różne problemy zdrowotne. Jego leczenie pochłania fortunę. Tak było i tym razem.
Niestety, te francuskie buldogi to tykające bomby zegarowe - powiedziała Sabrina w rozmowie z "A Current Affair".
Dostali kolosalny rachunek za leczenie buldoga francuskiego
W Niedzielę Wielkanocną bieżącego roku Sabrina i Daniele zauważyli, że tylne nogi Matisse zaczęły się niepokojąco chwiać. Piesek bardzo cierpiał. Zabrali go więc aż dwa razy do lokalnego weterynarza. Ten, niestety, niewiele pomógł.
Para pojechała na wizytę do kliniki Sydney Veterinary Emergency & Specialists. Tutaj weterynarze szybko zdiagnozowali u Matisse specyficzne dla tej rasy komplikacje zdrowotne. Zdecydowano, że pies musi zostać w jednostce, do czasu ustabilizowania jego stanu.
Właściciele podpisali stosowne dokumenty i wpłacili placówce 1,6 tysięcy funtów depozytu. Piesek przeszedł skomplikowaną operację i liczne badania. Pobyt w lecznicy jednak przedłużał się. "Ciągle otrzymywaliśmy szacunki… i były one coraz wyższe" - przyznał zszokowany Daniele.
W sumie Matisse spędził sześć dni w klinice, za co wystawiono ogromny rachunek w wysokości dokładnie 19 668 funtów. Para była zdruzgotana takimi kosztami. Poprosiła placówkę o wyjaśnienia i zmniejszenie opłat. Niestety, nie udało się.
Musiałam sprzedać kilka designerskich torebek, z którymi tak naprawdę nie chciałam się rozstawać - stwierdziła Sabrina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.