Krajowa Izba Gospodarcza powołując się na dane GUS informowała, że w czerwcu 2024 roku ponownie wzrosły ceny względem poprzedniego miesiąca i poprzedniego roku. - W stosunku do maja br. ceny ogółem wzrosły o 0,1 proc., a w ujęciu rocznym były wyższe o 2,6 proc. (w maju dwunastomiesięczny wskaźnik inflacji wyniósł 2,5 proc.) - pisze Izba.
Ceny żywności były wyższe o 0,7 proc. w porównaniu do maju i wyższe o 2,5 proc. w porównaniu do czerwca 2023. Podobne liczby występowały w przypadku nośników energii, paliw, czy napojów bezalkoholowych.
Szczególna drożyzna panuje w kurortach wakacyjnych. Często dostajemy od naszych czytelników zdjęcia "paragonów grozy". Trzyosobowa rodzina jeśli chce zjeść w restauracji musi się szykować na wydatek rzędu co najmniej 100 złotych. Wrocławski dziennikarz Marcin Torz wybrał się do słynnej restauracji w stolicy woj. dolnośląskiego. Zjadł pizzę... i nie jest zadowolony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kawałek placka". Oto koszt pizzy z Wrocławia
Dziennikarz wrzucił zdjęcie pizzy do mediów społecznościowych.
Ceny w Polsce są już chore. Oto minipizza, 23 cm. Koszt 46 złotych. Pizzeria Mania Smaku z Wrocławia - to ta z akcji na Jagodnie. 46 złotych za kawałek placka - grzmiał w mediach społecznościowych.
Post wzbudził ogromne zainteresowanie internautów. Tak komentowali: "Ale to jest jakiś przymus kupowania?"; "A uśmiechał się Pan jak zamawiał? Może dla uśmiechniętych są niższe ceny"; "Na wzrost cen jest rozwiązanie - nie kupować".
"Mania Smaku" zasłynęła dzięki spontanicznemu gestowi, jakim było dowożenie pizzy do wyborczej kolejki na Jagodnie. Restauracja stała się słynna na cały kraj. Wyborcy do późnych godzin nocnych stali w kolejce, by oddać głos w wyborach parlamentarnych 2023.
Sami do końca nie wiemy jeszcze, co się wydarzyło. Zrobiliśmy drobny, bezinteresowny gest, który stał się głośny na całą Polskę. W weekendy zazwyczaj pracujemy dłużej, mniej więcej do godz. 23. Już posprzątaliśmy, kiedy zaczęły nas dochodzić głosy, że na Jagodnie nadal stoi niemała kolejka, bo na około 800 osób. Stali biedni, zmarznięci, z kocami na kurtkach i czerwonymi nosami. Bardzo nas to wzruszyło. Spontanicznie pomyśleliśmy, żeby nakarmić tych ludzi, zrobić dla nich coś miłego — mówiła "Business Insider" Szarmilia Marczuk, kierowniczka rodzinnego biznesu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.