Na Lotnisku Chopina w Warszawie doszło do groźnego incydentu. Jeden z pasażerów powiedział, że ma w swoim bagażu bombę. Jak przekazuje portal warszawawpigulce.pl część portu została wydzielona, a pasażer zatrzymany przez służby lotniska.
Żart wywołał chaos na Lotnisku Chopina
Na miejsce wezwano także policję, która sprawdziła bagaż żartownisia. Okazało się, że nie było żadnego niebezpieczeństwa. Rzeczniczka lotniska powiedziała, że takie zachowania są coraz niestety coraz częstsze.
Niestety w sezonie letnim nasilają się żarty takie jak zgłoszenia o podłożeniu bomby, czy żarty dotyczące rzekomego posiadania przez podróżnych w bagażu broni lub materiałów wybuchowych. Żart o bombie czy materiałach wybuchowych na lotnisku to nie żart – powiedziała Anna Dermont, rzecznik Lotniska Chopina
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzeczniczka dodała, że takie zgłoszenia są zawsze traktowane bardzo poważnie. Ze względów bezpieczeństwa nie można zignorować żadnych sygnałów o potencjalnym zagrożeniu. Często kończy się to chaosem na lotnisku i opóźnieniami.
Koszt podobnych żartów jest ogromny. Często podróżny po prostu traci swój bilet lub zostaje ukarany zwykłym mandatem. Jednak jeśli w konsekwencji żartu nastąpią opóźnienia lub ewakuacja, to przewoźnik lub lotnisko może zażądać odszkodowania. Wtedy kwoty kary mogą sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych.
Przebywając na terenie portu lotniczego, należy zachować rozwagę oraz wykonywać polecenia służb i pracowników obsługi. Tłumaczenie, że chciało się tylko pożartować z obsługą lotu nie jest okolicznością łagodzącą – dodaje rzecznik i apeluje o rozwagę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.